czwartek, lutego 25, 2016

Japończyk w wersji 3D

Japończyk w wersji 3D
To owoc moich dalszych eksperymentów ze splotem japońskim. Ponieważ bój rozpoczęłam w niedzielę 14 lutego, to jakoś tak wyszło, że najpierw próbowałam zrobić serduszko, w dodatku wykorzystując trochę inne ogniwka jak zalecane. A potem miała być kostka z oczkami jak do gry, ale okazało się to niewykonalne, więc powstała zwykła kostka. Oba twory otrzymały formę breloczków/zawieszek. Oto one (nie zrobiłam im wspólnego zdjęcia, więc tylko kolaż):


Serduszko początkowo miało wyglądać całkiem inaczej, ale gubił mi się gdzieś wśród ogniwek pożądany kształt i ostatecznie za którymś z kolei podejściem powstało takie:


Wykorzystałam ogniwka z aluminium w rozmiarach: WD=1 mm, ID = 3,68 mm oraz WD=0,8 mm, ID = 2,8 mm. Kolory to Bright Aluminium i Anodized Aluminium Dark Rose.


Serduszko jest niewielkie - ok. 2,5 x 2 cm i jak to z aluminium bardzo lekkie.


Może służyć jako charms do bransoletki lub zawieszka do suwaka przy torebce lub kurtce, bo doczepiłam do niego karabińczyk.


Generalnie zostało ono wyplecione na bazie splotu Japanese 8 in 2 Cube, ale z wieloma modyfikacjami.
Po pierwsze zastosowałam dwa rozmiary ogniwek: bazowe (poziome) są większe,a łączące (pionowe) mniejsze. Po drugie podstawa ma kształt serduszka,a nie kwadratu. Po trzecie zrobiłam tylko trzy warstwy, z czego ta środkowa nie dochodzi do samych brzegów, a zewnętrzne są dodatkowo spięte ze sobą na brzegach, dzięki czemu całość nie jest kanciasta tylko "pękata".


A tu możecie zobaczyć moje przekleństwo, z pewnością dobrze znane wszystkim posiadaczom czworonogów. W samym środku plecionki co?  Psi włos (a nawet dwa). Oczywiście widać go dopiero na zdjęciu, bo na żywo nie ma siły zobaczyć. W ten sposób odpada mi zazwyczaj spora część zdjęć.


Kostka od początku była robiona z myślą o Anicie. Jej tekst o breloczku potraktowałam jako podpuchę, tym bardziej, że jak dotąd nie zrobiłam jeszcze żadnego chainmaillowego breloczka, więc podjęłam wyzwanie.


Jak już wspominałam początkowo miałam ochotę na kostkę a'la do gry, jednak ścianki w tej kostce nie są jednakowe i nie udało mi się na nich odpowiednio wpasować "oczek".



Tym razem w miarę dokładnie trzymałam się powyższej instrukcji. jedyne odstępstwo to współczynnik AR moich ogniwek wynosi 4,0 zamiast optymalnego 3,9. I to wystarczyło, żeby moja kosteczka była trochę za luźna. Dlatego dodałam dodatkowe (trzecie) ogniwka w narożnikach, co odrobinę usztywniło konstrukcję.


Wykorzystałam 6 mm ogniwka ze stopu żelaza w kolorach złotym i ciemno-miedzianym.


Oczywiście zapomniałam ją zmierzyć, ale jest dość spora (jakieś 3 cm) i ciężka. Doczepiłam do niej masywne kółko z obrotowym łącznikiem w kolorze ciemnej miedzi tak powstał naprawdę solidny brelok.


Oczywiście zarówno serduszko jak i kostka to moje kolejne zadania na lekcję 3 chainmaille:


Na koniec chciałam Wam przypomnieć, ze do końca lutego czekam jeszcze na Wasze wpisy związane z urodzinami mojego bloga.

poniedziałek, lutego 22, 2016

Z szuflady

Z szuflady
Ostatnio robiłam trochę porządków w moich pracach i znalazłam kilka rzeczy, których chyba jeszcze nie pokazywałam. Na początek coś prostego. Bransoletka wykonana splotem Half Persian:



Jest to faktycznie połówka splotu pełnego perskiego, więc nazwa jak najbardziej adekwatna.



Bransoletkę wykonałam z posrebrzanych standardowych 6-cio mm ogniwek o grubości 1 mm, czyli takich, jakie można dostać praktycznie w każdym sklepie. AR = ok. 4. Zapięcie na karabińczyk.
Dzięki zastosowanemu splotowi bransoletka jest bardzo delikatna i wiotka.



O, proszę jak śmiało wygina ciało:



Na ręce widać, że łańcuszek jest bardzo dyskretny:



Splot ten ma wyraźnie widoczne dwie strony. jedna jest wypukła i naturalnie układa się z wierzchu:



Od spodu natomiast jest lekko wklęsła:



Tu dobrze widać obie strony na jednej fotce:



Bransoletka pojechała do Anity jako część nagrody za złapanie licznika, o czym wspominałam w poprzednim poście.

piątek, lutego 19, 2016

100 000 padło

100 000 padło
Witajcie! Dziś tylko krótki nadprogramowy post.
Może pamiętacie, że przy okazji urodzinowego postu zaproponowałam Wam do złapania dwa liczniki. Pierwszy z nich: 100 000 padł już dawno, ale jakoś stale zapominałam o tym napisać. Licznik złapała Anita Tarkowska, a oto dowód:


Dziś dotarła do niej nagroda, więc już koniecznie wypada o tym wspomnieć. Anita nie prowadzi bloga, ma tylko profil na G+ i nie była pewna czy uznam jej zgłoszenie, ale dlaczego miałabym nie uznać? Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy ma czas czy odwagę by prowadzić własnego bloga, sama przez długi czas byłam tylko takim "zaglądaczem" i  nie zamierzam nikogo z tego powodu dyskryminować.
Próbowałam wyciągnąć od Anity jakieś informacje na jej temat i jej preferencji, ale nie chciała pary puścić. Stwierdziła tylko, że ucieszy ją "nawet najmniejszy drobiazg typu breloczek". Zdradziła też, że ma dwie dorastające córki.
Poskładałam więc te informacje do kupy i oczywiście zrobiłam breloczek, a raczej brelok, bo jest dość spory. Żeby córki nie czuły się pokrzywdzone dorzuciłam jeszcze trzy bransoletki. Oto, co pojechało do Anity:


Dwie makramowo-chainmaillowe bransoletki już znacie. Czerwoną pokazywałam tutaj, a fioletową tutaj. Trzecia bransoletka i brelok to wytwory z ogniwek, jeszcze nie publikowane. Im zamierzam poświęcić odrębne posty, które ukażą się w przyszłym tygodniu.
A dzisiaj już kończę i życzę Wam miłego weekendu :)

czwartek, lutego 18, 2016

Podsumowanie Euro 4 in 1

Podsumowanie Euro 4 in 1
Kolejna lekcja chainmaille za nami. Czas na podsumowanie. Tym razem bawiliśmy się splotem europejskim, który większości kojarzy się głównie z kolczugami rycerzy. Tymczasem okazało się, że daje on niezmierzone możliwości wykorzystania również w biżuterii. Powstało w sumie 8 prac i każda jest inna. Każde z nas po swojemu zastosowało ten sam splot. Zresztą zobaczcie sami, oto kolaż naszych prac:


Wydaje mi się, że owoce naszej pracy zasługują również na małe omówienie. Zrobię to w kolejności dodawania prac.
Jako pierwsza swoją pracę wykonała Ala. Uplotła ona z ogniwek krawatkę dla przepięknego muszlowego donuta.
Moja praca to kolorowe kolczyki z trójkątnymi "bródkami" doczepionymi do plecionego metalowego elementu.
Joasia zrobiła bardzo klasyczny komplet: bransoletka + kolczyki (nawet dwie pary).
Ania dodała w środek splotu metalowe kuleczki i otrzymała drapieżną skolopendrę.
Hubert oprawił w ogniwka kaboszony.
Kolejna praca Joasi to trójkątny wisior zawieszony wierzchołkiem do góry z podczepionymi u podstawy koralikami (według mnie wygląda jak chmurka z kropelkami deszczu).
Basia zrobiła niby klasyczne kolczyki, ale dodała do zewnętrznych ogniwek małe koraliki, przez co uzyskała całkiem nowy model.
I na koniec jeszcze raz Joasia, która tak się nam rozpędziła, że już po zakończeniu urzędowania przez żabkę pokazała jeszcze rozetkę, którą uzyskała łącząc łańcuszek europejski w kółko. Możecie ją zobaczyć tutaj.
Pozostałe prace można podejrzeć u żabki w poście z lekcją nr 2.
Jestem mile zaskoczona różnorodnością wykonanych prac i mam nadzieję, że przy kolejnych splotach będzie jeszcze ciekawiej.
Na koniec jeszcze muszę wspomnieć, że udało się nam zarazić kolejną osobę. Akrimeks właśnie wykonała swojego pierwszego mobiuska, o tutaj i mam nadzieję, że na tym się nie skończy.
A teraz nie pozostaje nic innego jak pogonić Was do pracy przy "japończyku", żabka już czeka na kolejne zgłoszenia ;-D

PS. Witamy w naszych szeregach kolejną uczestniczkę. Oto Euro w wydaniu BibiBlue:


poniedziałek, lutego 15, 2016

Pierwsza rozetka

Pierwsza rozetka
Kiedy ogłosiłam temat 3 lekcji chainmaille wspominałam, że nie mogę się pochwalić pracami ze splotem japońskim. Czyli podobnie jak reszta tym razem zaczynam od zera. Od razu wzięłam w obroty tego japończyka i dzisiaj mam już co nieco do pokazania. Przede wszystkim próbowałam dobrać odpowiednie rozmiary ogniwek do poszczególnych wariantów. Swoje spostrzeżenia będę sukcesywnie umieszczać w poście z zadaniem.
Na pierwszy ogień wzięłam rozetkę 12 w 2. "Zapalnikiem" stała się prośba o radę, z którą zwróciła się do mnie Aisha. Joasia miała właśnie problem z doborem ogniwek i jej rozetka nie chciała trzymać formy. Zaczęłam od wyliczeń teoretycznych. Wyszło mi, że w przypadku tego splotu średnica wewnętrzna (ID) ogniwka łączącego musi być 2,5 razy większa jak grubość drutu (WD), z którego wykonane są ogniwka bazowe. Jak widzicie nie piszę nic o współczynniku AR, bo w przypadku tego splotu ważniejsze od niego są wzajemne relacje pomiędzy ogniwkami. Jednak nie możemy go tak całkowicie pominąć. Powyższy przelicznik sprawdzi się w przypadku zastosowania większych ogniwek bazowych (o wyższym AR), jeśli natomiast ich AR jest mniejsze, to przelicznik wzrośnie nawet do 2,8. Wynika to z tego, że musimy wziąć poprawkę na krzywiznę ogniwek. Jeśli natomiast byłby to wariant 6 w 2 (pojedyncze ogniwka łączące) to przelicznik ten w każdym wypadku powinien równać się 2,5.
Po wielu próbach dobrałam zestaw idealny. Ogniwka bazowe mają ID=4 mm i WD=1 mm, a ogniwka łączące: ID=2.8 mm i WD=0,8 mm. W tym wypadku wspomniany przelicznik wynosi 2,8. 
Ogniwka bazowe dobrałam najmniejsze z możliwych. I tu pojawia się nam kolejny przelicznik. Średnica wewnętrzna (ID) ogniwka bazowego nie może być mniejsza jak pięciokrotność grubości (WD) ogniwek łączących. Ta proporcja wynika z faktu, że na obwodzie musi się nam ładnie rozmieścić 12 ogniwek. W przypadku wariantu 6 w 2 będzie to ok 3,5 (tego przelicznika jeszcze nie sprawdziłam w praktyce), ale należy pamiętać, ze wówczas pierwszy przelicznik nie powinien być większy jak 2,5. No dobra, będzie już tej matematyki.
Oto moja rozetka:


Robiąc ją próbowałam się wstrzelić w lutowy kolorek u Danutki. Nie wiem czy mi się to udało, bo w lutym króluje cytrynowy, a ta moja cytryna wyszła jakaś taka bardzo dojrzała, żeby nie powiedzieć przejrzała. Ale to już szefowa rozstrzygnie.
Tym razem do wyboru były aż trzy warianty kolorystyczne. Ja zdecydowałam się na ten najbardziej karkołomny, czyli cytryna z różem (a może z różą?). Jakby nie było pracę żółto-czarną już kiedyś na potrzeby zabawy w kolorki popełniłam, a 100% cytryny wydało mi się zbyt oczywiste.
Moja praca w całości upleciona jest z aluminium. Ogniwka bazowe to Bright Aluminium, czyli kolor srebrny. Stanowią one szkielet i są mocno zakryte, więc mam nadzieję, że ich część widoczna nie przekracza regulaminowych 10%. Kolor cytrynowy reprezentowany jest przez ogniwka Anodized Aluminium w kolorze nazwanym przez producenta Orange, ale do pomarańczu trochę mu brakuje, jak dla mnie to raczej ciemno-żółty, ewentualnie szafranowy, a w tym wypadku bardzo dojrzały cytrynowy ;-) Niestety bardziej cytrynowego koloru po prostu nie posiadam, a na żywo wydaje się on znacznie jaśniejszy jak na zdjęciach. Róż to ostatnio dość często u mnie spotykany Anodized Aliminium Dark Rose.


W celu nadania rozetce cech funkcjonalności użytkowej doczepiłam do niej kawałki aluminiowego łańcuszka (tylko karabińczyk jest z jakiegoś innego metalu) i otrzymałam taki naszyjnik:


Ta ściana z tyłu jest jak najbardziej cytrynowa, a tu wygląda jakoś tak ciemno. nie wiem czy to mój ekran przekłamuje kolory, czy zdjęcie jest zbyt wysycone.
Rozetka ma ok. 3 cm, mimo to cały naszyjnik waży ok. 5 g.


Mam nadzieję, że Stefciowi nie zaszkodzi taka przejrzała cytryna. Gdyby jednak nie zdecydował się na konsumpcję, to powinnam zdążyć jeszcze wymyślić coś innego. A! jeszcze odpowiedź na pytanie: Cytrynę lubię właściwie w każdej postaci, używam jej chętnie, bo nie toleruję octu i jak trzeba coś zakwasić to używam właśnie soku z cytryny. Jednak palmę pierwszeństwa dzierży smak, który pamiętam z dzieciństwa, czyli domowej roboty lemoniada.
Mało brakowało, a zapomniałabym o banerkach! Tak więc rozetkę zgłaszam do Cyklicznych Kolorków:


I do trzeciej lekcji chainmaille:


W tym miesiącu zamierzam zgłosić rekordową liczbę prac, bo dopiero rozgryzam japońskie sploty i coraz to wychodzą mi jakieś nowe spostrzeżenia, które i Wam mogą się przydać. Tak więc zaglądajcie do postu z lekcją, bo będę go często aktualizować.
Na koniec chciałam Wam przypomnieć, że dziś o północy żabka kończy dyżur przy splocie europejskim, więc jakby ktoś miał jeszcze ochotę coś jej wrzucić na język to radzę się pośpieszyć :)

poniedziałek, lutego 08, 2016

Na zimę...

Na zimę...
Czasami mam wątpliwości, czy w ogóle jest sens robić cokolwiek "na zimę". W tym sezonie był jej tydzień i zapowiadają, że to już koniec. Za oknami znowu odwilż i halny.
Z początkiem grudnia nabyłam jednak włóczkę (Alize Diva Batik) na zimowy komplet z nadzieją, że jednak się tej zimy doczekam. Coraz trudniej kupić damską bluzkę bez wielkiego dekoltu, a że golfów nie lubię, szalików jeszcze bardziej, kurtki też nie zapinam pod szyję, bo mi to przeszkadza i chodzę taka rozchełstana, denerwując otoczenie i marznąc od czasu do czasu. Wymyśliłam więc, że idealnym rozwiązaniem dla mnie będzie zamotek. Z cieniowanej włóczki, granatowo-niebieskiej do granatowej kurtki. A do kompletu rękawiczki i opaska. Taki sobie komplecik:


Na pierwszy ogień poszły rękawiczki, pięciopalcowe. Nie jest to może najlepszy pomysł robić rękawiczki z cieniowanej włóczki, zwłaszcza o tak dużym raporcie, że na jedną rękawiczkę cały się nie zmieści. Myślałam, że cieniowanie będzie trochę gęściejsze, ale się pomyliłam. Dzięki temu jedna rękawiczka jest jaśniejsza, a druga ciemniejsza.


Zaczęłam od warkoczowego ściągacza na drutach nr 2,0. Potem przeszłam na trochę grubsze druty (nr 2,5). Na wierzchu dłoni pociągnęłam  jeszcze plecionkę płynnie wychodzącą ze ściągaczowych warkoczy, reszta jest gładka.


Następnie zrobiłam zamotka. Ukręciłam go na młynku z jednego całego motka włóczki.


Na drutach zrobiłam mufkę (oczywiście z warkoczem), którą zszyłam kryto tak, ze miejsce łączenia zdradza tylko różnica koloru.


Dzięki temu nie muszę się przejmować tym, że się przekręci szwem do góry.


Zamotek zrobiłam z jednego sznura, który jak już wspominałam powstał z caluteńkiego motka i który po zwinięciu zszyłam (również kryto).


Przy okazji przyszedł mi do głowy pewien pomysł, ale na razie go nie zdradzę. Póki co jest to:



Na końcu przyszła kolej na opaskę. Dlaczego opaskę? Bo czapek nie noszę, a czasem trzeba jednak uszy gdzieś schować. Robiłam ją w trzech podejściach. Pierwsza było zbyt wąska, więc po konsultacjach zaczęłam robić znacznie szerszą. Jednak nie dość, że okazała się za szeroka to jeszcze brakłoby mi włóczki. Do trzech razy sztuka, w końcu się wstrzeliłam. Oto ona:


Oczywiście również warkoczyk, a właściwie dwa, które tak wyglądają z bliska:


Opaskę podobnie jak mufkę zszyłam kryto. Dzięki temu wyszło mi takie 2 w 1. W zależnosci od potrzeb opaska może być jasno-niebieska:


lub ciemna, prawie granatowa (tu widać miejsce łączenia):


Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na zimę. Tylko czy ona jeszcze do nas zawita w tym roku? Wiem, że większość z Was już wygląda wiosny, ale jak to tak wiosna bez zimy? Ja lubię zimę - i śnieg i mróz. Nawet jestem w stanie przeboleć konieczność odśnieżania. Natomiast nie cierpię przedwiośnia. Zaraz zaczną kwitnąć olsze i wyłączą mnie ze świata na kilka dni, a potem leszczyny i brzozy i kolejne. Dopiero w maju zacznę normalnie oddychać. Ale taki to już los alergika.
Zaczynam marudzić, a to znak, że pora kończyć. Jeszcze tylko chciałam Wam przypomnieć, że za momencik na liczniku pokaże się 5 zer, wiecie co z tym zrobić?

środa, lutego 03, 2016

Euro na różowo

Euro na różowo
A co? To prawda, nie przepadam za różowym, ale czasem tak też musi być.
Nie tak dawno pokazywałam komplecik, o tutaj, do którego zapotrzebowałam kolorowego (a konkretnie niebieskiego) karabińczyka. Do takich kolorowych półfabrykatów wzdychałam, kiedy zamawiałam "amerykańskie" ogniwka, ale niestety nie zmieściły mi się w budżecie. Tymczasem przypomniałam sobie, że karabińczyki i bigle widziałam też kiedyś w polskim sklepie. Jestem z siebie bardzo dumna, bo już za pierwszym podejściem przypomniałam sobie co to był za sklep i w dodatku one nadal tam były! Oprócz wspomnianych półfabrykatów w kilku kolorach są tam też różne fantazyjne kształty wyplecione z kolorowego drutu. Dorzuciłam więc kilka do koszyka - losowo, tak żeby mieć próbkę każdego koloru i kształtu. No i właśnie ten kształt, który wydał mi się idealny do połączenia ze splotem europejskim okazał się być różowy. No to zrobiłam różowe kolczyki. Jest to oczywiście moje zadanie na na 2 lekcję nauki chainmaille. Oto banerek:


Kolczyki są w zasadzie różowo-czarne i wyglądają tak:


Wybrany przeze mnie element ozdobny to przestrzenna okrągła rozetka o średnicy ok. 2,5 cm i grubości ok. 1 cm, w kolorze jasno-różowym. Starałam się uchwycić jej formę na zbliżeniu:


Do rozetki doczepiłam trójkątną "bródkę" z malutkich aluminiowych ogniwek w kolorach Dark Rose i Black


Całość powiesiłam na otwartych biglach równie różowych jak rozetka:


Początkowo myślałam, że taki element będzie zbyt duży i planowałam zrobić z niego wisiorek. Jednak, kiedy był już gotowy okazało się, że owszem jest dość duży, ale bez przesady, natomiast w zasadzie nic nie waży. Dlatego postanowiłam jednak zrobić kolczyki. Długość wraz z biglem to prawie 7 cm, natomiast waga jednego kolczyka to niecałe 2 gramy.


Chainmaillowa plecionka jest bardzo plastyczna i "lejąca". Wykonałam ją z ogniwek o stosunkowo niewielkim współczynniku AR, około 3,5. Dzięki temu plecionka jest dość gęsta i nie "rozłazi się" - właśnie taka podoba mi się najbardziej:


Na zdjęciach różnica w odcieniach różu pomiędzy rozetką, a ogniwkami wydaje się większa, jak jest naprawdę. Na białym tle aparat miał tendencję do prześwietlania jaśniejszej rozetki. Natomiast program do edycji zdjęć uparcie robił mi z ciemno-różowych ogniwek kolor czerwony, zwłaszcza kiedy były to zdjęcia robione w sztucznym świetle.


Najlepiej prezentują się na szarym tle, ale mnie spodobały się również na tle niebieskim:


i morskim:



Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger