Czasami mam wątpliwości, czy w ogóle jest sens robić cokolwiek "na zimę". W tym sezonie był jej tydzień i zapowiadają, że to już koniec. Za oknami znowu odwilż i halny.
Z początkiem grudnia nabyłam jednak włóczkę (Alize Diva Batik) na zimowy komplet z nadzieją, że jednak się tej zimy doczekam. Coraz trudniej kupić damską bluzkę bez wielkiego dekoltu, a że golfów nie lubię, szalików jeszcze bardziej, kurtki też nie zapinam pod szyję, bo mi to przeszkadza i chodzę taka rozchełstana, denerwując otoczenie i marznąc od czasu do czasu. Wymyśliłam więc, że idealnym rozwiązaniem dla mnie będzie zamotek. Z cieniowanej włóczki, granatowo-niebieskiej do granatowej kurtki. A do kompletu rękawiczki i opaska. Taki sobie komplecik:
Na pierwszy ogień poszły rękawiczki, pięciopalcowe. Nie jest to może najlepszy pomysł robić rękawiczki z cieniowanej włóczki, zwłaszcza o tak dużym raporcie, że na jedną rękawiczkę cały się nie zmieści. Myślałam, że cieniowanie będzie trochę gęściejsze, ale się pomyliłam. Dzięki temu jedna rękawiczka jest jaśniejsza, a druga ciemniejsza.
Zaczęłam od warkoczowego ściągacza na drutach nr 2,0. Potem przeszłam na trochę grubsze druty (nr 2,5). Na wierzchu dłoni pociągnęłam jeszcze plecionkę płynnie wychodzącą ze ściągaczowych warkoczy, reszta jest gładka.
Na drutach zrobiłam mufkę (oczywiście z warkoczem), którą zszyłam kryto tak, ze miejsce łączenia zdradza tylko różnica koloru.
Dzięki temu nie muszę się przejmować tym, że się przekręci szwem do góry.
Zamotek zrobiłam z jednego sznura, który jak już wspominałam powstał z caluteńkiego motka i który po zwinięciu zszyłam (również kryto).
Przy okazji przyszedł mi do głowy pewien pomysł, ale na razie go nie zdradzę. Póki co jest to:
Na końcu przyszła kolej na opaskę. Dlaczego opaskę? Bo czapek nie noszę, a czasem trzeba jednak uszy gdzieś schować. Robiłam ją w trzech podejściach. Pierwsza było zbyt wąska, więc po konsultacjach zaczęłam robić znacznie szerszą. Jednak nie dość, że okazała się za szeroka to jeszcze brakłoby mi włóczki. Do trzech razy sztuka, w końcu się wstrzeliłam. Oto ona:
Oczywiście również warkoczyk, a właściwie dwa, które tak wyglądają z bliska:
Opaskę podobnie jak mufkę zszyłam kryto. Dzięki temu wyszło mi takie 2 w 1. W zależnosci od potrzeb opaska może być jasno-niebieska:
lub ciemna, prawie granatowa (tu widać miejsce łączenia):
Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na zimę. Tylko czy ona jeszcze do nas zawita w tym roku? Wiem, że większość z Was już wygląda wiosny, ale jak to tak wiosna bez zimy? Ja lubię zimę - i śnieg i mróz. Nawet jestem w stanie przeboleć konieczność odśnieżania. Natomiast nie cierpię przedwiośnia. Zaraz zaczną kwitnąć olsze i wyłączą mnie ze świata na kilka dni, a potem leszczyny i brzozy i kolejne. Dopiero w maju zacznę normalnie oddychać. Ale taki to już los alergika.
Zaczynam marudzić, a to znak, że pora kończyć. Jeszcze tylko chciałam Wam przypomnieć, że za momencik na liczniku pokaże się 5 zer, wiecie co z tym zrobić?
Dzięki temu nie muszę się przejmować tym, że się przekręci szwem do góry.
Zamotek zrobiłam z jednego sznura, który jak już wspominałam powstał z caluteńkiego motka i który po zwinięciu zszyłam (również kryto).
Przy okazji przyszedł mi do głowy pewien pomysł, ale na razie go nie zdradzę. Póki co jest to:
Na końcu przyszła kolej na opaskę. Dlaczego opaskę? Bo czapek nie noszę, a czasem trzeba jednak uszy gdzieś schować. Robiłam ją w trzech podejściach. Pierwsza było zbyt wąska, więc po konsultacjach zaczęłam robić znacznie szerszą. Jednak nie dość, że okazała się za szeroka to jeszcze brakłoby mi włóczki. Do trzech razy sztuka, w końcu się wstrzeliłam. Oto ona:
Oczywiście również warkoczyk, a właściwie dwa, które tak wyglądają z bliska:
Opaskę podobnie jak mufkę zszyłam kryto. Dzięki temu wyszło mi takie 2 w 1. W zależnosci od potrzeb opaska może być jasno-niebieska:
lub ciemna, prawie granatowa (tu widać miejsce łączenia):
Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na zimę. Tylko czy ona jeszcze do nas zawita w tym roku? Wiem, że większość z Was już wygląda wiosny, ale jak to tak wiosna bez zimy? Ja lubię zimę - i śnieg i mróz. Nawet jestem w stanie przeboleć konieczność odśnieżania. Natomiast nie cierpię przedwiośnia. Zaraz zaczną kwitnąć olsze i wyłączą mnie ze świata na kilka dni, a potem leszczyny i brzozy i kolejne. Dopiero w maju zacznę normalnie oddychać. Ale taki to już los alergika.
Zaczynam marudzić, a to znak, że pora kończyć. Jeszcze tylko chciałam Wam przypomnieć, że za momencik na liczniku pokaże się 5 zer, wiecie co z tym zrobić?
Świetny komplet! ja tam bym taki nosiła nawet wiosną! w te chłodniejsze dni oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńDzięki! I pewnie tak to się skończy :)
UsuńPiękny komplet. Wszystko mi się podoba , bo i kolor i wykonanie perfekcyjne. Podziwiam więc i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Również pozdrawiam :)
UsuńŚwietny i pomysłowy komplecik,te cieniowania są super.
OdpowiedzUsuńDzięki! Lubię cieniowane włóczki, choć nigdy nie wiadomo co z nich wyjdzie ;)
Usuńświetny komplet, zamotek kapitalny :)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, również pozdrawiam :)
Usuńprześliczny i do tego w moich ulubionych kolorach. bardzo ciekawa jestem takiego zamotka jeszcze nie miałam w ręku ale musi być bardzo ciepły. podoba mi się ogromnie ten wzór na opasce. wygląda rewelacyjnie
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Zamotek jeszcze nie testowany, więc nie wiem czy ciepły :)
UsuńPiękny komplet. Rękawiczki miodzio. Zamotek i reszta też. Muszę w końcu wykończyć swój.
OdpowiedzUsuńDzięki. Do zamotka przymierzałam się dwa lata ;)
UsuńAga, komplecik cudny :) Na przedwiośnie też się nadaje, więc myślę, że pochodzisz w nim troszeczkę.
OdpowiedzUsuńCzekam na wiosnę i lato, ale alergii nie zazdroszczę.
Zdrówka :)
Dziękuję Ewuniu. Pożyjemy, zobaczymy, na razie takie upały, że zastanawiam się czy cienkiej kurtki z szafy nie wyciągnąć :)
UsuńKomplecik ma przepiękne kolory. Podziwiam też umiejętność machania drutami :) Ale ten zamotek to cię raczej nie ogrzeje :D Widzę natomiast, że jako miłośnik zimy nie potrzebujesz tego tak rozpaczliwie jak dajmy na to ja ;)
OdpowiedzUsuńDzięki. Mnie bardziej niż na ogrzaniu zależy na tym, coby mi wiatr w dekolcie za bardzo nie hulał ;)
UsuńZakochałam się w tym komplecie :) Wszystko mi się w nim podoba - i wzór, i kolor :) Też żałuję, że w zeszłym roku nie było zimy i że w tym roku raczej też już nie będzie, bo w szafie leżą sobie zimowe, bardzo ciepłe kominy i chyba prędzej zjedzą je mole niż ja je ponoszę :( Ale może w przyszłym roku uda nam się zima ;)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki. Nie można tracić nadziei, tendencje pogodowe występują cyklicznie, więc w końcu i prawdziwej zimy doczekamy :)
UsuńRewelacyjny cały komplecik , w superanckim kolorze
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJa też lubię zimę :) w tym sezonie nawet był jej z tydzień :/ I kupiłam sobie wreszcie porządne buty zimowe i zima się skończyła :( Gdzie te czasy kiedy śnieg zaczynał się w listopadzie a kończył dopiero w marcu?
OdpowiedzUsuńKomplet piękny :* zafascynował mnie zwłaszcza zamotek - nie dość że ozdobą to jeszcze chroni szyję. I że to we młynku się robi? Jakim? Chyba nie takim do kawy :P
Buziaki :*
No właśnie, zamiast trzech miesięcy - tydzień, takie to zimy mamy ostatnio.
UsuńOczywiście, że nie do kawy, to jest młynek dziewiarski, taki: http://www.kadoro.pl/p12182-Mlynek-dziewiarski-Prym-1-sztuka.php Zakładasz nitkę i kręcisz korbką, a z dołu rośnie sznur, bardzo fajna zabawa, odstresowuje podobnie jak kumihimo :)
Kolor - no rozpływam się, wykonanie - perfecto, a całość powala na kolana.
OdpowiedzUsuńDziękuję Elu bardzo :)
Usuńpiękny cieniowany komplet :) ale najbardziej to zazdroszczę umiejętności i cierpliwości do stworzenia tego :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Umiejętności właśnie zdobywasz, a cierpliwość też przyjdzie z czasem, więc wszystko przed Tobą :-D
UsuńŚwietny ten komplet, uwielbiam takie kolory (a jak do tego są cieniowane, to już miodzio) :-) No właśnie, z tą zimą jakaś lipa w tym roku, nawet sobie nie zdążyłam pochodzić we własnym zamotku... chociaż teraz mimo wszystko wypatruję wiosny :-)
OdpowiedzUsuńDzięki. Zawsze miałam słabość do wszelkich cieniowań :)
UsuńA zima to sobie z nami zdecydowanie w kulki leci. U mnie za oknem teraz to taki wczesny kwiecień ;-)
Zamotki zamotały mi w głowie, bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńCudowny komplecik i piękne kolory :) Zaczynam zabawę z drutami niedługo, mam nadzieję, że na przyszłą zimę - o ile, skubana, przyjdzie - będę mogła tez tak śmigać i robić rękawiczki czy opaski ;)
OdpowiedzUsuńDzięki. Życzę powodzenia w nauce. Mam nadzieję, że na przyszłą zimę będziesz się mogła pochwalić własnoręcznie wydzierganymi, no może jeszcze nie rękawiczkami, ale czapką, szalikiem czy opaską na pewno :)
UsuńMoje zamotki leżą zapomniane. A niech leżą! Dla mnie mogłaby być już wiosna!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że kolorek jest cudny. Nawet mi się podoba, że cieniowania na rękawiczkach ułożyły się tak a nie inaczej - cały komplecik prezentuje się pięknie!
Dzięki Beatko. Wszystko na to wskazuje, że już ich (tych zamotków) tej zimy nie wyciągniesz. A cieniowania... niestety ze zwiniętego kłębka ciężko wywnioskować jak ono się układa; to akurat przeznaczone jest raczej na większe powierzchnie (jak sweter, czy chociażby chusta), ale co tam... Przynajmniej mam niepowtarzalne ;)
UsuńKomplecik jest świetny:) cieniowanie, a raczej delikatna zmiana intensywności koloru dodaje uroku i niepowtarzalności:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDzięki! Uwielbiam cieniowane włóczki :)
UsuńPiękne i pracochłonne, a kolor cudowny.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper efekt :) I ileż to pracy!
OdpowiedzUsuń