poniedziałek, stycznia 27, 2014

Biżuteria - reaktywacja

Kiedy miałam trzynaście lat i postanowiłam przekłuć sobie uszy dostałam od Cioci przepiękne złote kolczyki z akwamarynowymi łezkami. Potem moja Mama sobie tylko znanymi sposobami znalazła handlarza kamieniami szlachetnymi, u którego udało się nam zakupić podobny kamyczek (akwamaryn) i zamówić u jubilera pierścionek. Robota już nie taka misterna, ale do kompletu się nadał. Mijały lata i jeden z kolczyków gdzieś się zawieruszył. Kiedy pogodziłam się wreszcie z tym, że go już nie odnajdę, postanowiłam ten ocalały przerobić na wisiorek, a kolczyki jakieś dokupić. I tu się zaczęły schody... Z wisiorkiem nie było problemu, ale kolczyki... U jubilera nic odpowiedniego nie znalazłam:
-To może na zamówienie?
-Nie, bo nie uda się znaleźć takich kamyczków
-A kryształki Swarovskiego?
-Nie, w tym kolorze nie produkują...
Trochę mnie to podłamało, ale chyba opatrzność nade mną czuwała, bo niedługo po tej dołującej rozmowie natknęłam się w internecie na reklamę sklepu z półfabrykatami do biżuterii. Oczywiście natychmiast kliknęłam, a tam... koraliki, minerały, półfabrykaty i oczywiście Swarovski (aquamarrine również!). I w ten sposób odkryłam na nowo biżuterię hand-made. Błyskawicznie zaczęło przybywać w zakładkach mojej przeglądarki adresów sklepów, galerii i blogów biżuteryjnych. A mnie opętało tak, że żadne egzorcyzmy już mi nie pomogą. Jako jedne z pierwszych postały kolczyki do akwamarynkowego kompletu:
Te na zdjęciu to wersja ostateczna, pierwsze kolczyki były trochę inne, prostsze.

Składanie biżuterii z kryształków i półfabrykatów było trochę mało twórcze i szybko przestało mnie zadowalać. To co udało mi się zrobić można obejrzeć tutaj. Potem przyszła kolej na prace z minerałów (tutaj) i innych koralików (tutaj).
Bardzo podpasowały mi też bransoletki shambala (to przecież dobrze znana mi makrama) i trochę ich powstało:
z koralikami drewnianymi...

ceramicznymi...


cloissone...
i wiele innych.


 Co nieco powalczyłam też z ogniwkami w technice chainmaille:



reszta do zobaczenia tutaj.

Aż wreszcie odkryłam wire-wrapping. Nie mając najmniejszego pojęcia, że porywam się z motyką na słońce stwierdziłam, że ja też tak muszę! ... cdn.

2 komentarze:

  1. Ostatnie zostały użyte tutaj!

    http://bheirenn.blogspot.com/p/in-woods-dryad.html

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger