Dzisiaj będzie ostatnia już porcja zdjęć z wykopalisk. Najstarszym eksponatem "hendmejdowym" w moim kuferku z biżuterią są te liczące sobie trzydzieści kilka lat kolczyki. Wystrugałam je scyzorykiem z kawałka czarnego dębu:
Jak widać biżuteryjny staż mam już dość długi...
Oczywiście kiedyś wyglądało to trochę inaczej niż teraz, bo potrzeby i przede wszystkim możliwości były inne. Ówczesna moja biżuteria miała charakter głównie taki indiańsko-hipisowski. W miarę dostępne były koraliki drewniane i plastikowe, szklana drobnica o nieokreślonych kształtach, rozmiarach i kolorach oraz skórzane rzemyki. Z resztą trzeba było sobie jakoś radzić (jak ten baca, co to zawiązywał buta glizdą). I tak np. szpilki do biżuterii robiłam ze... szpilek, takich prostych krawieckich bez ozdobnego łebka; wystarczyło obciąć ostry czubek, trochę spiłować i gotowe! Druty pozyskiwałam albo z przewodów elektrycznych (te grubsze), albo ze starych uzwojeń np. transformatorków (ten cieńszy), żyłkę wędkarską podkradałam tacie.
Również pomysły na koraliki były różne: muszelki, różne nasiona, cekiny, makaron... Jedne z najoryginalniejszych jakie robiłam powstały z ceramicznych izolatorów od elektrycznych kuchenek. Kuchenki były bardzo proste - w szamotowym "łożu" ułożone były zwoje spirali grzewczej w izolacji. Jako, że spirale te bardzo często się przepalały, to można było kupić zapasowe. Wystarczyło już tylko wyciągnąć spiralę ze środka i otrzymywało się sporą garść koralików z wypalonej surowej gliny, które pięknie przyjmowały każdą farbę (również plakatówkę), jeszcze warstwa lub dwie bezbarwnego lakieru do paznokci i gotowe. A wyglądało to tak:
Na zdjęciu widać "koraliki"na różnym etapie produkcji (od surowych po już polakierowane). Tak sobie myślę, że chyba można by je i dzisiaj do czegoś wykorzystać...
Przetrwałam również szaleństwo makramowe i modelinowe. Z makramy robiłam wiele rzeczy, nie tylko biżuteryjnych. Z modeliny oprócz tradycyjnych różyczek, kolczyków i broszek:
czy bransoletek:
powstawały również koraliki. Na przykład takie:
Ciekawe, że te drobniejsze powstały w tym samym czasie i z tego samego kawałka białej modeliny. Tyle że naszyjnik (ciemniejszy) wylądował w pudełku z koralikami drewnianymi, a bransoletka z muszelkami i tak przeleżały ponad 20 lat...
W użyciu była też wszelkiego rodzaju pasmanteria (np. aksamitki):
... oraz skóra, z której powstawały takie bransoletki:
...czy broszki:
(co ja z tymi broszkami? przecież nigdy nie nosiłam broszek!)
Myślę, że wystarczy już tej archeologii. Więc do zobaczenia w teraźniejszym świecie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz