I dlatego, kiedy już się naoglądałam różnych wrappkowych prac w internecie - wyciągnęłam zapasy swoich drutów z odzysku i zaczęłam owijać. Najpierw powstał taki komplecik:
Wiem, że daleko mu do doskonałości, ale to mój pierwszy raz...
A komplecik szybko przydał się mojej najstarszej córce.
Natomiast ja owijałam dalej. Zrobiłam i dla siebie miedziany komplet:
W końcu przyszedł czas, aby zmierzyć się ze srebrem. Znalazłam w swoich zbiorach piękny okaz bursztynu - sporą surową bryłkę (ok 4 cm). Postanowiłam ją oszlifować, oprawić w srebro i podarować mojej Cioci na imieniny. Dobrze, że zabrałam się za to z dużym wyprzedzeniem, bo obróbka bursztynu zajęła mi zdecydowanie zbyt dużo czasu, ale ręce tak mi się przy tym trzęsły, że musiałam co chwila robić długie przerwy. Najważniejsze, że w końcu się udało: oszlifowałam, nawierciłam otwór i oprawiłam. Żałuję, że nie sfotografowałam go przed- ale po- zaprezentował się tak:
Kolejny bursztyn oprawiłam również w srebro, w prezencie dla pewnej Danuty. Ten powędrował aż do Kanady:
Były też turkusy:
I korale:
Oraz wiele innych.
Jestem typowym samoukiem. Wszystkiego co umiem nauczyłam się sama, trochę podglądając innych, trochę z książek (kiedyś) lub internetu (teraz). Ale przecież nie musi tak być zawsze. Dlatego wiosną zeszłego roku postanowiłam wziąć udział w warsztatach wire-wrappingu u Sunflower. Wizyta okazała się owocna - dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy, poznałam parę pasjonatek takich jak ja i wykonałam taki oto śmieszny wisior:
Koniecznie muszę do niego dorobić jeszcze kolczyki, tylko skąd wziąć takie kamyczki?
Po powrocie, pozostając na fali wznoszącej wykręciłam jeszcze mnóstwo nowości. Potem trochę zwolniłam tempo, ale co jakiś czas coś jednak powstaje...
Na przykład takie maleństwa:
Czy pierścionki:
Nie dam rady pokazać tu wszystkiego, dlatego jeśli ktoś ma ochotę zobaczyć więcej, to zapraszam do mojej galerii na G+, tam jest tego więcej.
Do zobaczenia wkrótce
Piękne rzeczy robisz. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki:)
Usuń