Kiedy zobaczyłam ten temat wyzwania w Kreatywnym Kufrze, to wiedziałam od razu, ze muszę wziąć w nim udział. Z góry ostrzegam - będzie wyjątkowo dużo zdjęć.
Moje córki (wszystkie trzy) są zagorzałymi smokofankami, więc motyw ten jest u nas wszechobecny, również w mojej twórczości. Była już smocza peyotowa zakładka do książki z TOHO 15/0, szkatułka na biżuterię z dekupażowym smokiem, breloczek - smok, komplet koralikowej biżuterii ze smokami, bransoletki szydełkowo-koralikowe "smocza łuska": ta i ta. W niektórych całkiem niewinnych motywach dziewczyny też potrafiły dostrzec np. smocze oko. Pewnie gdybym miała trochę więcej czasu postał by jakiś wymyślny (np. koralikowy) smok, ale niestety rzeczywistość postawiła mnie do pionu. Na szczęście przypomniałam sobie, że mam zaczęte coś "smoczego" dla córki, tylko brakło mi materiałów. Wykonałam więc szybkie zamówienie i oto jest. Smocza łuska chainmaillowa:
Jako, że ma ona uzupełniać weselną kreację, więc musiał powstać komplet: bransoletka i naszyjnik (córka nie nosi kolczyków), który to komplet w całości zgłaszam na wyzwanie.
Splot jest dość trudny i niezmiernie pracochłonny, ale efekt zdecydowanie wart wysiłku. Nie jest to pierwsza rzecz wykonana przeze mnie tym splotem, ale pierwsza, z której jestem do końca zadowolona. Dragonscale (i to nie tylko z racji swojej nazwy) był jednym z pierwszych splotów chainmaille, które próbowałam wypleść. Uprzedzając pytania: tak, zazwyczaj naukę zaczynam od ostatniej lekcji, tak już mam. Pierwsza bransoletka była wąska i wiotka, nie miałam jeszcze nawet porządnych ogniwek, nie mam zdjęć, ale i nie ma co pokazywać. Druga była na specjalne zamówienie mojej średniej córki: miała być szeroka i bez zapięcia, można ją zobaczyć tutaj. Wtedy dopiero zakupiłam moje pierwsze chainmaillowe ogniwka, których zresztą używam do dziś.
I w tym miejscu dochodzimy do pierwszej trudności. To odpowiedni dobór ogniwek. Potrzebne są dwa rozmiary. W tym przypadku wyjątkowo sam współczynnik AR ma drugorzędne znaczenie. Najważniejsze są wzajemne relacje pomiędzy oboma rozmiarami ogniwek. Relacje te dotyczą zarówno średnicy wewnętrznej, zewnętrznej, jak i grubości drutu. Pierwszy przygotowany przeze mnie zestaw nie był do końca trafiony, to znaczy mniejsze ogniwka okazały się zbyt grube i nie mieściły się w splocie. Musiałam je zastąpić znacznie cieńszymi, a co za tym idzie - delikatniejszymi. Efekt tego jest taki, że bransoletkę muszę co chwila naprawiać, bo te ogniwka łatwo się rozginają. Tym razem bogatsza w wiedzę dobrałam już ogniwka lepiej - jedne i drugie są z około jednomilimetowego druta. Dla dociekliwych podaję dokładne parametry:
Splot jest dość trudny i niezmiernie pracochłonny, ale efekt zdecydowanie wart wysiłku. Nie jest to pierwsza rzecz wykonana przeze mnie tym splotem, ale pierwsza, z której jestem do końca zadowolona. Dragonscale (i to nie tylko z racji swojej nazwy) był jednym z pierwszych splotów chainmaille, które próbowałam wypleść. Uprzedzając pytania: tak, zazwyczaj naukę zaczynam od ostatniej lekcji, tak już mam. Pierwsza bransoletka była wąska i wiotka, nie miałam jeszcze nawet porządnych ogniwek, nie mam zdjęć, ale i nie ma co pokazywać. Druga była na specjalne zamówienie mojej średniej córki: miała być szeroka i bez zapięcia, można ją zobaczyć tutaj. Wtedy dopiero zakupiłam moje pierwsze chainmaillowe ogniwka, których zresztą używam do dziś.
I w tym miejscu dochodzimy do pierwszej trudności. To odpowiedni dobór ogniwek. Potrzebne są dwa rozmiary. W tym przypadku wyjątkowo sam współczynnik AR ma drugorzędne znaczenie. Najważniejsze są wzajemne relacje pomiędzy oboma rozmiarami ogniwek. Relacje te dotyczą zarówno średnicy wewnętrznej, zewnętrznej, jak i grubości drutu. Pierwszy przygotowany przeze mnie zestaw nie był do końca trafiony, to znaczy mniejsze ogniwka okazały się zbyt grube i nie mieściły się w splocie. Musiałam je zastąpić znacznie cieńszymi, a co za tym idzie - delikatniejszymi. Efekt tego jest taki, że bransoletkę muszę co chwila naprawiać, bo te ogniwka łatwo się rozginają. Tym razem bogatsza w wiedzę dobrałam już ogniwka lepiej - jedne i drugie są z około jednomilimetowego druta. Dla dociekliwych podaję dokładne parametry:
ogniwka większe: WD = 1,15 mm; ID = 6 mm; AR = 5,2
i mniejsze: WD = 1,15 mm; ID = 3,75 mm; AR = 3,25
Smocza łuska jest splotem bardzo gęstym, nie mam najmniejszej wątpliwości, że była w stanie zatrzymać strzałę. Składa się jakby z dwóch przenikających się warstw: jedna z większych, druga z mniejszych ogniwek. Każda z nich ułożona jest skośnie, z zachodzących na siebie łuskowato ogniwek (stąd nazwa). Jedne ogniwka układają się w jedną stronę, a drugie w drugą. Każde mniejsze ogniwko łączy się z czterema większymi i odwrotnie każde większe z czterema mniejszymi (oprócz brzegowych). Dzięki temu plecionka jest bardzo gruba, ciężka i ogniwkożerna. Patrząc z boku można dokładnie zobaczyć to o czym piszę:
Tak dobrałam ogniwka, że splot jest bardzo zwarty i z tym wiąże się kolejna trudność. Momentami trudno było mi złapać ogniwko szczypcami, tak mało było miejsca. Musiałam też bardzo uważać, żeby od razu wszystkie kółeczka układały się dokładnie jak trzeba, bo jeśli któreś "przeskoczyło" na bok, to żeby to potem poprawić musiałam rozbierać kawałek plecionki aż do tego miejsca.
Jednak najtrudniejsze było połączenie bransoletki wkoło. Oczywiście wiedziałam o tym, bo w końcu nie dość, że już kiedyś to robiłam, to regularnie odświeżam sobie tę wiedzę naprawiając co chwila poprzednią bransoletkę.
Mimo tej gęstości splot ten jest bardzo plastyczny i wręcz elastyczny, dzięki czemu układa się idealnie w każdej sytuacji. Oto jak bransoletka "wygina śmiało ciało":
Niestety zdjęcia nie są w stanie oddać tego tak do końca. Żeby zrozumieć fenomen tego splotu trzeba by po prostu wziąć do ręki i pomacać.
Również naszyjnik pięknie się układa.
Naszyjnik to też smocza łuska, tylko znacznie węższa i zapinana.
Bransoletka ma 3,3 cm szerokości, obwód maksymalny ok. 20 cm, a naszyjnik 1,7 cm szerokości, a długości ok. 43 cm (z zapięciem). Obie plecionki mają ok. 6 mm grubości, dzięki czemu bransoletka waży 84 g, a naszyjnik 74 g. Na przykładzie naszyjnika chciałam ukazać elastyczność splotu. W stanie maksymalnie rozciągniętym ma on 41 cm długości, ale kiedy się go ściśnie to robi się z tego raptem 28 cm. Dzięki temu naszyjnik potrafi wić się jak wąż (albo raczej smok, chiński).
Pewnie czekacie na kolejny odcinek chainmaillowego poradnika? Jest już właściwie gotowy, brakuje mi raptem dwóch zdjęć, do których muszę kogoś zatrudnić i stąd ta zwłoka. Obiecuję, że ukaże się on zaraz na początku października.
Genialne!!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńAgatko - z podziwem patrzę i patrzę..... i po prostu słów mi brakuje. Ten komplet jest po prostu przecudowny. Misterna robota, wymagająca wiedzy, warsztatu, doświadczenia, cierpliwości i serca przepełnionego miłością do piękna. WOW!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki! Pięknie to napisałaś! Masz całkowitą rację, ale ja nie umiałabym tego tak pięknie ubrać w słowa :)
UsuńNiesamowity zestaw. Napatrzeć się nie mogę.
OdpowiedzUsuńDzięki. Niezmiernie mi miło :)
UsuńZbieram szczękę z podłogi :) Mieć coś takiego - marzenie! (Tak więc czekam na poradnik, bo marzenia trzeba spełniać) :)))
OdpowiedzUsuńDzięki! Poradnik jak napisałam właściwie gotowy, brakuje dwóch drobiazgów, ale obiecuję, że w przyszłym tygodniu będzie na 100%. Jednak na własnoręczną smoczą łuskę będziesz musiała poczekać trochę dłużej, bo to nie jest wzór na początek ;-)
UsuńWow, genialne! Nigdy czegoś takiego nie widziałam! Jestem zachwycona tą smoczą łuską! Gratuluję, jest przepiękna :-) Powodzenia w wyzwaniu!
OdpowiedzUsuńDzięki! Nie da się ukryć, że jest to technika raczej mało znana, dlatego od jakiegoś czasu próbuję ją Wam choć odrobinę przybliżyć :)
UsuńNormalnie wcisnęło mnie w fotel jak pilota myśliwca . Podziwiam twoja cierpliwość i wytrwałość- piękne.
OdpowiedzUsuńDzięki! Przyznam się, że parę razy miałam ochotę rzucić to w kąt, ale wytrwałam ;-)
UsuńJestem pełna podziwu, genialna biżuteria.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńCudo! :) Nigdy nie widziałam tego typu biżuterii, więc jestem oczarowana i chylę czoła przed ogromem pracy, jaki musiałaś w to włożyć. Gratuluję i życzę powodzenia w wyzwaniu :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Nie da się ukryć, że to bardzo pracochłonne. Sama bransoletka to 700 ogniwek, a naszyjnik prawie drugie tyle ;-)
UsuńRewelacyjny komplet!! ciężka praca popłaca w tym wypadku:)
OdpowiedzUsuńDzięki! Tak efekt wynagradza wszystko :)
UsuńSpadłam z krzesła widząc to cudo.
OdpowiedzUsuńCzytając tytuł posta spodziewałam się zupełnie czegoś innego a tu taka niespodzianka .Normalnie dałaś czadu tymi ogniwami.
Agatko kusisz mnie strasznie tymi kółeczko,aż chciałoby się spróbować a wtedy zawitam do Ciebie po porady.
Tyle pracy,tyle cierpliwości ach ,och idę bo nie zasnę przez Ciebie.
Buziaczki kochana :)
Oj, żebyś sobie tylko krzywdy nie zrobiła. Mam nadzieję, że nie potłukłaś się zbytnio spadając z tego krzesła ;-) Po porady zapraszam serdecznie - w październiku opublikuję pozostałe dwie części poradnika, a potem z przyjemnością pociągnę wspólną naukę, jeśli tylko będą chętni :)
UsuńDzięki wielkie i pozdrawiam :)
Ależ poszlałaś z ogniwkami. Piękny komplet na szczególną okazję. Jestem pełna podziwu dla twojej pracy i mysle że wyróżnienie w wyzwaniu w pełni sie należy :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki. Z tymi wyróżnieniami to różnie bywa, ale dla mnie największym wyróżnieniem jest ten błysk w oku mojej córki. Ona tak uwielbia tego typu bransoletki, że pewnie jeszcze jakieś kiedyś ode mnie wydębi ;-)
UsuńNo co ja mam napisac jak słów brakuje ?! Po prostu REWELACJA !!!
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki! :)
UsuńO kurcze, genialne! Komplet wygląda rewelacyjnie, aż mi szczęka opadła jak zobaczyłam ten splot. Jest mega! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dzięki! Splot faktycznie jeden z efektowniejszych :)
UsuńAgato , jesteś profesjonalistką :) To co zrobiłaś jest przepiękne :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo! Do pełnego profesjonalizmu przydałyby się jeszcze bardziej profesjonalne ogniwka, ale to już są spore koszty. Pozdrawiam :)
UsuńCudne :) mój mąż kiedyś robił kolczugę tym sposobem, wiem ile trzeba mieć do tego cierpliwości i czasu. Poza tym idealnie wpasowuje się w tematykę wyzwania, myślę że nagroda jest murowana, powodzenia :)
OdpowiedzUsuńOj tak, chainmaille zdecydowanie testuje cierpliwość ;-) Dzięki wielkie :)
UsuńNiesamowite! Patrzę na te kółeczka zahipnotyzowana, poza tym idealnie trafione w temat.
OdpowiedzUsuńDzięki! Mam nadzieję, ze trafione, chociaż z tym to nigdy nic nie wiadomo ;-)
UsuńPiękna i misterna robota. Podziwiam!
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńPiękny projekt! Pierwszy raz widzę taką biżuterię.
OdpowiedzUsuńDzięki! Kiedy zaczęłam pokazywać tego typu plecionki okazało się, że mało kto o takiej słyszał :)
UsuńSmocza kolczuga takie mam skojarzenie, fantastycznie wyglądające prace! Gratuluję pomysłu i wykonania.
OdpowiedzUsuńSkojarzenie jak najbardziej prawidłowe, bo to splot kolczugowy. Dzięki! :)
UsuńJestem mile zaskoczona ,że z takiego ,raczej nie ciekawego materiału można wyczarować taką biżuterię :)
OdpowiedzUsuńNo cóż. Biżuterię można zrobić dokładnie ze wszystkiego - wystarczy mieć pomysł ;-)
UsuńWow, toż to cudo jest. Rewelacja i ile pracy musiało kosztować. Szacun, ale efekt wart zachodu. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie! Pracy było rzeczywiście sporo, jak to przy chainmaille ;-) Pozdrawiam :)
Usuń