niedziela, marca 17, 2019

Kaktusy i sukulenty

Z małym poślizgiem rozpoczynam sezon konkursowy. Z poślizgiem, bo na pierwszą inspirację kalendarzową nie udało mi się nic zrobić, ba nawet nie zaczęłam, choć kolorki były takie moje...
Niestety w tym roku są bardzo krótkie terminy, bo raptem trzy tygodnie od momentu ogłoszenia inspiracji i pewnie większość przejdzie mi koło nosa. Ale na kaktusy udało mi się zdążyć, choć dopiero w ostatniej chwili. Oto efekt:

Kliknięcie w zdjęcie przeniesie Was do mojej kartki z konkursowego kalendarza.

A tak wyglądała inspiracja konkursowa:


Należało się odnieść do kolorystyki lub formy przedstawionych roślinek. W pierwszej kolejności postawiłam na kolor. Głównie dlatego, że już od jakiegoś czasu czekał sobie grzecznie w pudełku ten piękny zielony smoczy agat.


Kupiłam go ze względu właśnie na kolor, mimo, że miał przewierconą dziurkę, co mocno ograniczało możliwości ciekawego oprawienia go. Jednak ta intensywna zieleń i delikatna druza spowodowały, że wołał głośno do mnie: kup mnie! Połączyłam go z mosiądzem.


Kamień posiada szlif kaboszonowy, czyli płaskie dno i wypukły wierzch. Kiedyś opracowałam sobie sposób oprawy idealny do takiego kształtu i tu też go zastosowałam. Wokół krawędzi biegnie warkoczyk Half Persian 3 in 1, a po jego obu stronach kombinacja splotów Euro 4 in 1 i 6 in 1 tworzy coś w rodzaju koszyczka, w którym zamknięty jest kamień. Oprawa ta idealnie przylega do kaboszonu z obu jego stron.


Przewrotnie postanowiłam ustawić kamień "do góry nogami" czyli czubkiem łezki w dół.


Trochę psuł mi efekt przewiercony otworek, więc musiałam go jakoś zamaskować. zastosowałam trochę beadingową metodę, zakrywając dziurkę koralikiem Forget-me-not w bliżej nieokreślonym, złoto-żółtym kolorze.


Kolejny elementem, który wykonałam był chwost. miałam kilka pojedynczych zielonych chwostów, w sam raz na naszyjnik. Wybrałam ten z nich, który najbardziej pasował mi odcieniem. Dostał chainmaillową opaskę, którą zrobiłam splotem Half Persian 3 in 1 (to tak w nawiązaniu do oprawy kamienia). Żeby go jeszcze trochę wzbogacić zawiesiłam na niej cztery cieniutkie kulkowe łańcuszki, akurat miałam takie mosiężne.


Kiedy przyłożyłam chwost do kamienia, to jeszcze czegoś mi brakowało. Pasowało dołożyć jakiś element pomiędzy nimi. Tylko jaki? Długo nie mogłam się zdecydować. W końcu przypomniałam sobie, że gdzieś kiedyś widziałam rozetę wykonaną splotem Persephone. Ten splot to moje ostatnie odkrycie, chodził za mną od dawna i ostatnio w końcu mnie dogonił. Rozeta składa się z sześciu elementów połączonych w kółko i rozpiętych wewnątrz metalowej okrągłej bazy. Baza była sygnowana w sklepie jako wykonana z mosiądzu i faktycznie kolor ma identyczny. Dodatkowo ten element przypomina kształtem kaktusowe rozetki widoczne na zdjęciu inspiracyjnym.


Decydując się na tę rozetę, jednocześnie wybrałam splot na nośnik. Oczywiście łańcuszek wykonałam Persefoną 😁. Dwuelementowe odcinki tego splotu przedzieliłam kulkami agatu ognistego. Wybrałam ze sznurka egzemplarze najbardziej zbliżone odcieniem do kaboszonu. Obwodu dopełnia łańcuszek, który zrobiłam od podstaw z najmniejszych ogniwek, jakie kiedykolwiek dane mi było ciąć. Średnica wewnętrzna to tylko 2,25 mm.


I to było na tyle jeśli chodzi o proces twórczy. Jak już wspomniałam naszyjnik zrobiony jest mosiądzu, prawdopodobnie w 100%, oczywiście jeśli wierzyć opisom w sklepach z półfabrykatami. Szczerze mówiąc niewielkie wątpliwości mam tylko w przypadku bazy, reszta to na pewno mosiądz. Wszystkie ogniwka wycinałam mozolnie ręczną piłką z drutu mosiężnego grubości 0,8 mm. Palce już mi się prawie zagoiły, ale jak zwykle nie obeszło się bez ofiar. Mosiądz nie jest łatwy we współpracy 😜.


Naszyjnik jest dość długi, ale bez przesady, obwód łańcuszka to ok 60 cm, a cały element wiszący (kamień + rozeta + chwost) to 16 cm. Jest też dość ciężki (ok. 66 g) - to oczywiście "wina" kamienia,  który stanowi ok 2/3 tej wagi, bo reszta jest raczej lekka. 


Cały album konkursowy znajdziecie na fp royal-stone.pl, a konkretnie tutaj. Jest tam ponad 100 prac, ale polecam je wszystkie obejrzeć, bo naprawdę warto. Mój naszyjnik jest tutaj.


Jak zwykle trwa głosowanie na nagrodę publiczności. Swoje głosy można oddawać przez pozostawienie lajka lub innej reakcji przy zdjęciach poszczególnych prac. Na szczęście nie trzeba zdecydować się na tę jedną jedyną, bo to byłoby chyba niemożliwe. Możecie "polubić" wszystkie prace, które się Wam spodobają. Oczywiście bardzo byłoby mi miło, gdyby wśród nich znalazł się i mój naszyjnik.



4 komentarze:

  1. Obłędny.Rozetki jak słoneczka, cudne

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest cudny, przepiękny. Podziwiam :-) Bardzo lubię czytać opis wykonania, więc fajnie że go tutaj umieściłaś. Chciaż trochę można się zbliżyć do wysiłku włożonego w jego wykonanie :-) Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo wszystkim i wybaczcie, że tak rzadko tutaj zaglądam

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger