wtorek, lipca 24, 2018

Industrialnie

To moje pierwsze tego typu próby, choć przymierzałam się do czegoś podobnego już od dawna. Te dwie bransoletki pokazywałam już na Facebooku i zostały dość ciepło przyjęte.


Podstawą ich są podkładki do nitów i oczywiście ogniwka.
Pierwszą zrobiłam z miedzi.


Podkładki mają rozmiar M6, czyli ok. 12 mm średnicy. Niestety z miedzi udało mi się zdobyć tylko takie.


Połączyłam je ogniwkami miedzianymi w rozmiarze 7,5x1 (WD=1mm, ID=5,5mm)


Splot to najzwyklejszy Euro 4 in 1. Osiągnięty efekt jest podobny do Vertebrae.


Bransoleta jest bardzo masywna: jej szerokość to 1,5 cm, grubość 0,6 cm, a obwód 19 cm + 2 cm przedłużki. W zamierzeniu miała być męska, ale czy ja wiem?


Waga dość słuszna: 32 g, jednak na nadgarstku tak bardzo nie ciąży.


Mosiężna bransoletka jest trochę delikatniejsza.


Użyłam mniejszych podkładek - rozmiar M5 czyli ok 10 mm średnicy


Ogniwka łączące mają rozmiar: 6x1 (WD=1mm, ID=4mm)


Splot oczywiście ten sam.


Ta bransoletka ma 1,2 cm szerokości, 0,5 cm grubości i 18 cm obwodu + 2,5 cm przedłużki. Jej waga to 20,5 g. Niby tylko trochę cieńsza, a różnica w wadze spora.


Obie zapinane są na karabińczyk, a dzięki regulacji stają się bardzo uniwersalne.


Na razie kupiłam tylko po jednym opakowaniu podkładek, bo nie byłam pewna co z tego wyjdzie. Miedziane zużyłam wszystkie, ale mosiężnych kilka mi zostało. Nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła czegoś do kompletu.


Trochę się bałam, że te kolczyki wyjdą bardzo ciężkie, ale na szczęście nie jest tak źle.


Zrobiłam krótki, złożony z 4 podkładek, odcinek splotu dokładnie takiego jak w bransoletce.


Miałam spory dylemat, co powiesić pod tym. Nie chciałam tu mieszać żadnych kamieni, tylko metal. Niestety zdobycie czegoś sensownego z mosiądzu graniczy z cudem. Mam co prawda mosiężne łuski, ale ten "amerykański" mosiądz ma inny skład jak "nasz" i co za tym idzie kompletnie inny odcień. Dlatego zdecydowałam się na łuski z anodyzowanego aluminium, które są odrobinę ciemniejsze, ale barwę mają podobną. W realu różnica jest mniejsza, jak na zdjęciach.


Kolczyki okazały się zaskakująco " żywe" i bardzo trudno było mi je do zdjęć ułożyć.


Jednak w zwisie, czyli na uchu prezentują się doskonale.


Ich długość to 5 cm + bigiel ( z biglem 6,7 cm), szerokość łuseczki 1,8 cm, a waga każdego to tylko 3,3  g.

Industrialny eksperyment uważam za udany i jak tylko zaopatrzę się w podkładki, będę go kontynuować.

12 komentarzy:

  1. Piękne bransoletki, no i komplet powstał rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Bardzo ciekawe wykorzystanie podkładek. Efekt zachwycający. Komplet rewelacyjny!
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam na FB, ale tutaj napiszę, że bardzo ciekawie prezentuje się to połączenie. Bardzo mi się podobają takie industrialne eksperymenty. Bardzo efektowne prace powstały :-) Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Chodziło to za mną już od jakiegoś czasu ;)

      Usuń
  4. cudowne zdjęcia !!! kolczyki są super ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Lauro :) Zdjęcia mogłyby być lepsze, bo robiłam je już prawie o zmierzchu i trochę światła mało było, ale w ciągu dnia nie miałam czasu, a chciałam je już pokazać ;)

      Usuń
  5. Dzięki :) Szkoda tylko, że tych łusek nie da się kupić nigdzie poza USA. Ale "srebrne" jeszcze jakieś mam, muszę tylko kupić podkładki z nierdzewki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudna, surowa biżuteria, by nie rzec "steampunkowa" ;) Kolczyki prezentują się cudnie, szczególnie na uchu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kasiu :) Wiesz, że nie spodziewałam się, że coś takiego mi się spodoba, ale teraz wiem, że na pewno na tym nie poprzestanę ;)

      Usuń
  7. I really like your post good blog on site,Thanks for your sharing.

    ดูหนังออนไลน์

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger