poniedziałek, maja 07, 2018

Leśne runo

Tak nazwałam mój agatowy wisior przygotowany na kolejną edycję konkursu "Kamień Miesiąca". Jak nietrudno się domyślić tematem kwietnia był agat.

Kliknięcie w zdjęcie jak zwykle przekieruje do zdjęcia mojej pracy w albumie konkursowym,gdzie można ją polubić, za co będę oczywiście niezmiernie wdzięczna :)

Wzięłam na tapetę przepiękną pastylkę agatu mszystego upolowaną niegdyś na giełdzie minerałów w Krakowie i oprawiłam ją w stal chirurgiczną.


Pastylka była jednakowo obła z obu stron i wydawało mi się, że taka forma będzie korzystniejsza do chainmaillowej oprawy niż płaski z jednej strony kaboszon. Niestety nie okazało się to prawdą. Kamień był dość gruby i oprawa ślizga się po nim trochę. Zdecydowanie lepiej spisuje się bardziej kanciasta krawędź.


Miała być prosta oprawa z Euro 4in1&6in1, ale z przyczyn jak wyżej musiałam jednak zrobić krawędź z Half Persian.


Agat ma przepiękny głęboko zielony kolor, ale prawdziwą duszę pokazuje dopiero pod światło. Jakoś nie potrafię się oprzeć tej niesamowitej strukturze wewnątrz mszystych agatów.



Oprawa jest z obu stron taka sama, ale, że pastylka nie była do końca regularna, to sam wisior prezentuje się  z dwóch stron trochę odmiennie.


Sam kamień wydawał mi się mimo oprawy trochę goły dlatego otrzymał jeszcze bródkę (a może grzywkę?) z malutkich kuleczek również agatu mszystego. 


Niech żyją dyndadełka!


Kształt i wielkość kamienia nijak nie pasowała mi do jednopunktowego sposobu zawieszenia na nośniku, dlatego postawiłam na dwupunktowy.


Doczepiłam do niego łańcuszek złożony na przemian z chainmaillowych elementów wykonanych splotem Sweetpea i malutkich kuleczek agatu mszystego.


Wszystkie kuleczki, zarówno te w łańcuszku, jak i te w dyndadełkach mają średnicę 4 mm i starałam się brać je ze sznurka "jak leci". Zależało mi na całkowitej przypadkowości kolorystycznej, bo przecież właśnie taki jest agat mszysty.


Wisiorzysko wyszło sporej wielkości, bo duży był kamień.


Sam wisior (czyli kamień z oprawą i dyndadełkami) to ok. 5 x 7 cm. Łańcuszek ma delikatną regulację, co zapewnia obwód od ok. 59 do 62 cm. Waga całego naszyjnika to prawie 65 g.


Zapraszam Was do podziwiania całego Albumu Konkursowego. Nie ma w nim dwóch podobnych prac: różne techniki, różne agaty, naprawdę jest co podziwiać.

14 komentarzy:

  1. Piękny wisior :) Ślicznie oprawiony kamień:)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny okazały wisior, no i oczywiście dyndadełka dodają mu jeszcze więcej uroku :) Powodzenia w konkursie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, wiedziałam, że Tobie się dyndadełka spodobają ;) Bez nich nie wyglądał tak dobrze :)
      Dziękuję Aniu :)

      Usuń
  3. pieknie się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Agatko jak zawsze - powtarzam się - przepięknie.
    nie mam już FB więc trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Elu :) Szkoda, że się wyniosłaś z fb, ale widać miałaś powód. Dobrze, że z choć blogiem się nie rozstałaś :)

      Usuń
  5. Piękny wisior! choć nie lubię dyndadełków to i tak mi się podoba:) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Ja za to uwielbiam wszelkie dyndołki ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Wisior cudny, a Ty umiejętnie wydobyłaś to jego piękno. Wspaniała praca, podziwiam. Chyba się powtórzę, ale coraz bardziej mnie te kółeczka ciągną :-) pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :D
      To się nie powtarzaj, tylko łap za szczypce i ogniwka! To naprawdę nie jest aż takie trudne, przynajmniej nie wszystko ;)

      Usuń
  7. Uwielbiam dyndadełka ;) Wisior jest pięknie oprawiony, szczególnie podoba mi się nośnik, który jest taką wisienką na torcie i dopełnieniem. Ze zwykłym łańcuszkiem czy rzemieniem nie wyglądałby tak dobrze ;) Trzymam kciuki, bo to jedna z moich ulubionych prac w albumie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kasiu :) Dyndadełka to podstawa ;) Zawsze staram się, żeby nośnik był dopasowany do wisiora, szczególnie przy tak okazałych formach :)

      Usuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger