piątek, października 27, 2017

Dębowa paprotka?

Tak, wiem. Brzmi to co najmniej dziwnie. Ale podejrzewam, że większość z Was i tak wie o co chodzi.
Po wysłaniu zgłoszenia na ostatnią inspirację kalendarzową postanowiłam w końcu ogarnąć blogowe zabawy, bo jakby miesiąc się powoli kończy. No to zacznę od Cyklicznych Kolorków.


Danusia była w tym miesiącu dla nas wyjątkowo łaskawa i tradycyjnie na rocznicę pozwoliła nam wybrać którykolwiek z kolorów występujących w ostatnim roku. Byłam pewna, że w pudełeczku oczekującym na publikację znajdzie się kilka takich prac - i nie myliłam się, ale niespodziewanie natknęłam się na tę ceramiczną tabliczkę z paprotką i postanowiłam zrobić z niej naszyjnik. A do kompletu jeszcze bransoletkę.


Tabliczka powstała na warsztatach ceramicznych, o których już Wam wspominałam, na fali fascynacji odciskami roślin. Kawałek listka prawdziwej paprotki z mojego ogródka został odciśnięty w mokrej glinie, a po wypaleniu poszkliwiony w specyficzny sposób, dzięki czemu uzyskałam efekt "skamieliny". Jeśli czytaliście mój wpis na blogu Royal-Stone, to na jednym ze zdjęć widać tę paprotkę w pierwszym etapie produkcji, czyli bezpośrednio po uformowaniu w mokrej glinie.


Ponieważ użyłam brązowego szkliwa, to powstała w ten sposób zawieszka idealnie wpasowała się w temat z listopada zeszłego roku, czyli "Dębowiaczki".


Postanowiłam skojarzyć ją z oksydowaną miedzią w formie chainmaille. Punktem wyjścia stały się te kolczyki. Robiłam je wieki temu na lekcję chainmaille poświęconą splotowi Box. Wtedy potraktowałam je patyną do miedzi, która daje znacznie delikatniejszy efekt jak oksyda, jednak teraz musiałam to zmienić. Do glinianej tabliczki pasowała tylko oksydowana miedź, więc cały komplet wylądował w czerniącej kąpieli.


W nawiązaniu do kolczyków splot rozpoczęłam od stopniowanego Boxa, który płynnie przechodzi w Byzantine, również stopniowane (w 2 wielkościach), a do tego doczepiłam miedziany łańcuszek. Naszyjnik jest na tyle długi, że mogłam odpuścić sobie zapięcie. Na szczęście, bo jakiekolwiek miedziane zapięcie jest w Polsce niestety nieosiągalne.


Żeby komplet był pełny (no, prawie), to musiałam zrobić do tego jeszcze bransoletkę.


Zdecydowałam się na prostą plecionkę splotem Byzantine, bez żadnych dodatków.


Taka podoba mi się najbardziej. Dawno nie oksydowałam miedzi, a przecież ona jest taka piękna. Za to polerowanie chainamaillu to prawdziwie syzyfowa robota. Kiedy po kilku godzinach tarcia ściereczką o plecionkę, stwierdzam z satysfakcją, że już, to własnie któreś ogniwko postanowi się przekręcić, pokazując swój mało reprezentacyjny, niewypolerowany tyłeczek. No to trzeba poprawić. A tu znowu jakieś ogniwko... i tak można bez końca.


Nie wiem, czy Stefan łyknie dwa zgłoszenia, ale to nie wszystko co mam na październikowe kolorki. Muszę tylko jeszcze ogarnąć zdjęcia i w poniedziałek pokażę Wam coś ognistego 😁.

21 komentarzy:

  1. Agatko zawsze czekam na Twoje prace i zawsze jestem nimi zachwycona.Kolejny raz pokazujesz ,że z biżutkami jesteś w bardzo bliskich stosunkach:)))
    Znowu udany komplecik i do tego dębiaczkowy,brawo .
    Paprotka śliczna,a to przejście z większych ogniwek do mniejszych po prostu mistrzowskie .
    Agatko oczywiście na ognistą pracę czekam,super,że masz coś jeszcze na naszą wspólną rocznicę ,dziękuję
    Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnego weekendu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo Danusiu :) Kocham wszelkiego rodzaju gradienty i ognista praca też jest gradientowa, choć zupełnie inaczej. Właśnie siedzę i piszę posta, ale wrzucę go dopiero w poniedziałek, żeby nie było tak wszystko na raz ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. bardzo oryginalna biżuteria; ślicznie prezentuje się ta paprotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Komplet jest przepiękny, bardzo oryginalny i cudnie wykonany. Masz rację, że ta oksydowana miedź wygląda rewelacyjnie, a paprotka jak dla mnie to mistrzostwo świata. Piękna praca. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Justynko. Miedź wygląda dobrze w każdej postaci, czasem lepiej pasuje surowa, czasem z patyną :) Co do paprotki, to też jestem nią zachwycona, już się robią kolejne i na nich z pewnością nie poprzestanę, choć muszę się spieszyć póki jeszcze są jakieś listki w ogródku. W razie czego na wiosnę będą następne ;)
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  4. o kurczaczki, ale kapitalna praca, najlepsza jaką widziałam dotąd.

    OdpowiedzUsuń
  5. Agatko piękna praca. Paprotka cudowna, splot i kolor splotu o mamo.... bransoletka, kolczyki wszystko cudne.Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow, jakie to ładne :) Super komplecik

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękności, komplet wygląda cudownie i zdecydowanie jego najmocniejszym punktem jest ta paprotka :) No i jeszcze ta oksydowana miedź, mam do niej słabość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) No, muszę nieskromnie przyznać, że ta paprotka mi wyszła. Ciekawe czy następne będą równie udane?

      Usuń
  8. O ja cię... Piękny komplet, a jego oryginalność mnie naprawdę zachwyca :) Bałabym się tylko, że nosząc ją, w końcu paprotkę zbiję ;) Jeszcze raz brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Dobrze poszkliwiona i wypalona ceramika nie jest tak delikatna jak by się mogło wydawać, ale oczywiście jakieś ryzyko zawsze istnieje.

      Usuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger