Uwielbiam wszelkiego rodzaju stopniowania. Czy to w wielkości, czy w kolorze. Takie łagodne przejścia, jak u Spielberga.
W poprzednim poście pokazałam gradient rozmiarowy, teraz pora na kolorystyczny. A wszystko za sprawą rocznicowych Cyklicznych Kolorków.
Kiedyś nabyłam, tak na próbę kilka kolorowych miedzianych drucików. Ponieważ były tego niewielkie ilości, to zwlekałam z decyzją, co z tego zrobić, do czasu, aż będę miała bardzo konkretny pomysł. No i w końcu wymyśliłam sobie takie coś:
Już kiedyś robiłam podobne kolczyki, ale tamte jednak były inne. Po pierwsze niebieskie, po drugie innym splotem, a po trzecie z aluminium.
Tym razem kolorki są ogniste: patrząc od góry mamy tu: popiół, ogień, żar i węgiel. chyba się ze mną zgodzicie?
Splot to JPL 3 (w niebieskich był Byzantine). I wreszcie materiał - w tych kolczykach występują ogniwka tylko miedziane, ale za to powlekane. Od góry: posrebrzane, Golden Rose, bordowy i czarny. Wiązałam z nimi ogromne nadzieje, szczególnie z czarnym. Muszę jednak powiedzieć, że jestem trochę zawiedziona. Powłoka nie jest zbyt trwała, co w połączeniu z miękkim drutem miedzianym daje materiał trudny do poskromienia. Posrebrzany jest właściwie ok, kolorowe też jakoś oblecą, ale ten czarny... Niestety okazuje się, że nie jest to żadna powłoka galwaniczna, tylko zwykły lakier, który bardzo łatwo odpryskuje. Ogniwka cięłam mechanicznie i temperatura, która temu towarzyszy (naprawdę niewielka) wystarczyła, żeby podtopić lakier i gdzieniegdzie nawet skleić sąsiadujące ogniwka ze sobą. Więcej jak połowa nie nadaje się do niczego. Jeszcze spróbuję cięcia ręcznego, które jest trochę delikatniejsze, ale już nie robię sobie wielkich nadziei.
A wracając do kolczyków. Wszystkie ogniwka zrobiłam na trzpieniu (ID) 3 mm z drutu (WD) 1 mm, ale te kolorowe są jakby trochę grubsze (szczególnie bordowy). Nie jest to może duża różnica, ale w tak ciasnym splocie jak JPL 3 dało się odczuć i w bordowym splocie z trudem udało mi się przecisnąć ogniwka.
Plecionkę powiesiłam na delikatnych sztyftach z kulką ze stali chirurgicznej, a u dołu doczepiłam po kryształku Fire Polish Pear w kolorze czarnym (Jet). Całkowita długość kolczyka to 5,5 cm, grubość plecionki to ok. 5 mm. Pomimo, że wykonane są z miedzi, to nie są ciężkie. Waga jednego kolczyka (razem z barankiem) to tylko 3,14 g.
Dziś nie mam dla Was zbyt wielu zdjęć. Zdążyłam zrobić tylko tyle przed nadciągnięciem Grzegorza, a wczoraj było tak ciemno, że nawet w południe bez lampy nic by nie wyszło 😠. Dlatego te trzy muszą wystarczyć. No to lecę wrzucić je Stefciowi na ruszt 😀.
Piękne ogniste kolczyki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCudowne, urzekające. Super efekt uzyskałaś :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :)
UsuńŚliczne :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńBardzo fajne kolczyki ombre, jest ogień :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu :)
UsuńŚwietnie osmalone kolczyki :) Rewelacyjne jest to stopniowanie odcieni. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam :)
UsuńPiękne kolczyki, jest ogień ;) Lubię takie gradientowe przejścia, a w chainmaille wygląda to szczególnie pięknie :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Ja też uwielbiam gradienty, szkoda tylko, że wybór kolorystyczny ogniwek jest taki... żaden :(
UsuńAgatko jest pięknie,jest ogniście,jest nawet drugi raz w tym miesiącu.Czyż to nie cudowne?
OdpowiedzUsuńJa się cieszę ogromnie i jeszcze raz pięknie dziękuję za udział w zabawie.
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję bardzo Danusiu :) Szkoda tylko, że to już koniec :(
UsuńMiło mi :)
OdpowiedzUsuń