Z czym Wam się kojarzy Hiszpania? No tak, wiem, że z wieloma rzeczami, ale tak najbardziej? Bo mi zdecydowanie z flamenco.
Cytując za Wikipedią: "Flamenco to zjawisko kulturowe, związane z folklorem andaluzyjskich Cyganów, obejmujące muzykę, śpiew, taniec, strój i zachowania. Jego tradycja pochodzi z Andaluzji, i tam do dziś można oglądać jego wykonanie. W 2010 roku flamenco zostało wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO."
Flamneco to nie tylko taniec, to również wspaniałe stroje i właśnie suknie tancerek flamenco zainspirowały mnie do wykonania tych kolczyków. Suknie te są szerokie i falbaniaste, dominujące kolory to czerń i czerwień, a często spotykanym dodatkiem są kwiaty. Wszystkie te elementy starałam się wykorzystać w mojej pracy.
Kliknięcie w powyższe zdjęcie przeniesie Was wprost do mojej kartki z kalendarza, gdzie możecie wspomóc mnie polubieniem, oczywiście jeśli kolczyki się Wam podobają.
Suknie wykonałam szydełkiem z bardzo cienkiego czarnego drucika, dzięki czemu uzyskałam efekt koronki.
Każda suknia składa się z gorsetu i trzech osobnych falban wykończonych u dołu kuleczkami czerwonego korala.
Górę gorsetu zdobią malutkie kuleczki hematytu, a w talii pyszni się krwisto-czerwona róża wyrzeźbiona z korala.
Kolczyki są dość spore, ale bardzo lekkie. Długość każdej sukni to ok. 5 cm, szerokość na samym dole to 4 cm, ale waga jednego kolczyka to tylko niecałe 5 gramów.
Pomysł na szydełkowanie drucikiem chodził za mną od dawna. Właściwie od momentu kiedy po raz pierwszy zobaczyłam koronki Iwogg, a było to jeszcze zanim założyłam tego bloga. Jeśli jeszcze nie znacie jej twórczości, to koniecznie zajrzyjcie, a nie pożałujecie.
Ale wracając do mnie. Jakiś czas temu zakupiłam czarny drucik miedziany 0,25 mm z zamiarem wykorzystania go w wire-wrappingu, ale okazał się zbyt cienki i wtedy postanowiłam wziąć go na szydełko. Minęło jakieś półtora roku i już jest. Mam tempo, nie?
Szydełkowanie drucikiem to zupełnie inna bajka, jak z włóczki, ale wszystko jest dla ludzi. Za to zszywanie drutem jest super. A i tak najgorsze jet "chowanie nitek", nigdy tego nie lubiłam.
A oto jak przebiegał proces twórczy: Najpierw przygotowałam bazy. Ukształtowałam je z drutu mosiężnego i zlutowałam. Jak widzicie na każdą falbanę jest oddzielna "poprzeczka".
Potem miałam dokumentować krok po kroku szydełkowanie sukienek, ale jakoś mi się nie udało. To dlatego, że dziergałam głównie wieczorami i wtedy nie było światła do zdjęć, miałam zrobić rano, ale zapominałam i w efekcie z "w trakcie" mam tylko zdjęcie baz. W każdym razie wyglądało to tak: obszydełkowałam poprzeczkę, potem robiłam jeszcze kilka rządków, by w ostatnim wrobić kilka koralowych kuleczek. I tak po kolei, począwszy od dołu. Gorset i górna falbana są z jednego kawałka. Na koniec przyszyłam drucikiem boki sukienki do bazy przyszywając po drodze hematyciki i różyczkę. I tyle.
Ogólnie nie było źle i pewnie jeszcze kiedyś coś z drutu wyszydełkuję, tym bardziej, że zostało mi go jeszcze co nieco na szpulce 😀.
A tymczasem zapraszam Was do obejrzenia Albumu Konkursowego i pozostawienia śladu w postaci lajków. Jeśli chcecie wesprzeć mnie w głosowaniu to moje tancerki znajdziecie tutaj.