środa, maja 03, 2017

Kwiaty polskie

W tym roku postawiłam sobie ambitny dość cel - aby nie opuścić ani jednej inspiracji w kalendarzowym konkursie Royal-Stone. Przyszła więc pora na kolejną. Tym razem tematem jest Polska. Oto moja praca:

Jeśli się Wam podoba, to możecie ją polubić tutaj.

Aby objaśnić mój wybór najlepiej przytoczę uzasadnienie, które dołączyłam do zgłoszenia:
Na hasło "Polska" obudził się we mnie patriotyzm lokalny. Bo dla mnie Polska = Kraków. Tutaj się urodziłam, tu się wychowałam, tu spędziłam większość swojego dotychczasowego życia i nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej. Nawet kiedy miałam już dość miasta i wyniosłam się na wieś, to tylko kilka kilometrów poza gród Kraka.
Spośród wszystkich symboli Krakowa wybrałam ten, który jest chyba najlepiej znany na świecie, mianowicie nasz strój ludowy, który przez niektórych uważany jest wręcz za strój narodowy. Zrobiłam więc bransoletkę, której każdy detal jest nawiązaniem do stroju krakowskiego (oczywiście damskiego). A po kolei:
a. Kwiaty: praktycznie każdy element tego stroju je zawiera. Suta spódnica wierzchnia uszyta jest kwiecistej tybetki, pod nią zakładano białą spódnicę z haftowanymi haftem atłasowym kwiatami, a na wierzch zapaskę również haftowaną w kwiaty, podobnie jak rękawy białej koszuli; gorset (zwany też serdakiem) jest bogato wyszywany w kwiaty i kłosy zbóż, na głowie wianek z polnych kwiatów przyozdobiony szerokimi wstążkami malowanymi oczywiście w kwiaty. Na mojej bransoletce znalazły się polne kwiaty (mak, rumianek, różyczka, niezapominajki i obowiązkowy kłos) wyszyte koralikami w sposób nawiązujący do haftów na gorsetach. Niestety na jednym zdjęciu nie da się pokazać ich wszystkich na raz.
b. Forma: szeroka wstęga bransoletki jest nawiązaniem do malowanych wstążek zdobiących wianek
c. Materiał: początkowo gorsety szyte były z czarnego sukna, później zastąpił je aksamit (w różnych kolorach) wyszywany cekinami; ja zdecydowałam się na czarny aksamit, a cekiny zastąpiłam koralikami. Spód bransoletki podkleiłam czarną skórką
d. Sznurowanie: do tej bransoletki nie pasowało mi żadne typowo biżuteryjne zapięcie dlatego zdecydowałam się na gorsetowe sznurowanie. To również nawiązanie do stroju krakowskiego, lecz nie do gorsetu, bo krakowskie gorsety nie są sznurowane, a zazwyczaj zapinane na haftki, tylko do butów: wysokich skórzanych czarnych trzewików, których cholewki dziewczęta sznurowały czerwoną wstążką. U mnie jest to czerwony sznurek satynowy
e. Kolorystyka: kolory dominujące to czerwień i czarne tło, tak w stroju krakowskim, jak i w mojej bransoletce.

Trudno jest pokazać w całości bransoletkę, której nie da się rozpiąć. Dlatego zrobiłam jej też zdjęcie przed zasznurowaniem:


A po zasznurowaniu (jeszcze na luźno) jest tak:

En face

Z jednego boczku

I z drugiego boczku

I jeszcze wycieczka dookoła bransoletki zawiązanej ciasno, jak na nadgarstku:


I zbliżenie na szczegóły:

Mak z pączkiem i listkami

Rumianek

Różyczka

Kłos

Niezapominajki

Tradycyjnie też przygotowałam krótką relację z procesu twórczego:

Bazą mojej bransoletki jest aksamit. Można powiedzieć historyczny. Zdobyłam go kiedyś jeszcze jako całkiem mała dziewczynka. Marzyła mi się torebka z czarnego aksamitu z wyszytą koralikami różą. Serio, to było dobre czterdzieści lat temu. Jak widać z pewnych rzeczy się nigdy nie wyrasta. A wzór tej róży nadal gdzieś mam. Wtedy sprawa rozbiła się o dość prozaiczny mur - nie udało mi się skompletować odpowiedniego zestawu koralików. Dlatego aksamit wylądował ostatecznie w szufladzie. W końcu doczekał się swoich pięciu minut. Był idealny do tego projektu, bo to nie zwykły kawałek materiału, tylko baaardzo szeroka aksamitka. Podkleiłam ją kawałkiem filcowego podkładu:


Akurat nie miałam czarnego, ale szary też jest ok, i tak go nie widać.
Wykonanie haftu na czarnym aksamicie wydawało się dobrym pomysłem. Do czasu. Spróbujcie narysować coś na aksamicie. Potraficie? Nawet jak się uda to po kilku dotknięciach palcem znika bezpowrotnie. Zresztą na papierze też nie bardzo potrafiłam narysować to, co chciałam. Ostatecznie odrysowałam w programie graficznym zarys maka ze zdjęcia jakiegoś gorsetu i wydrukowałam (widać go na poprzednim zdjęciu). Haftować musiałam go już "z powietrza" i okazało się, że dużo łatwiej jest mi "narysować" coś za pomocą nici i koralików, niż ołówkiem na papierze. Cały mak wyszyty jest koralikami Toho Round 11/0. Najpierw z czerwonych koralików (Opaque Pepper Red) powstał kontur maka:


Potem wypełniłam go koralikami. Początkowo miałam ochotę na cieniowanie, jak w hafcie pełnym, ale niestety gama czerwieni w Toho jest zbyt uboga, dlatego ostatecznie każdy "sektor" wypełniłam jednym rodzajem koralików - w sumie są trzy odcienie: Opque Lustered Cherry, Transparent Lt. Siam Ruby i Silver-Lined Siam Ruby. Środek to Opaque Jet 11/0 i kilka Silver-Lined Emerald 8/0.


Jak widzicie powstał też pączek. Miałam ochotę użyć wielu różnokształtnych koralików, imitując w ten sposób haft cekinami, ale okazało się, że to nie jest najlepszy pomysł. Takie np Preciosa Chilli są bardzo grube i nie bardzo nadają się do haftu, bo bardzo odstają, a tak chciałam zamknąć w nich pączka. Dlatego ostatecznie większość wyszyłam koralikami Round (11/0 i 15/0). Udało mi się jedynie wykorzystać koraliki Forget-me not i Crescent. Powstała z nich taka różyczka, a pączek już z Toho 11/0:


Kolejnym wyhaftowanym kwiatkiem był rumianek. Też z Toho 11/0:


Kłosa wyszyłam koralikami z efektem Silver-Lined: ziarenka heksagonalną Preciosą, ości Toho 15/0. Haftowałam go z głowy, całkowicie na żywioł i wyszedł mi trochę zbyt "puszysty", ale nie miałam siły na przeróbkę więc taki już został:


I na koniec jeszcze gałązka niezapominajek. Oczywiście z koralików Forget-me not. I jeszcze jeden mały listek do maka.


Niestety więcej kwiatków się nie zmieściło. Również z powodu ograniczonej przestrzeni musiałam zrezygnować z symetrii na rzecz chaosu, ale jednak gorset ma trochę większą powierzchnię.
Z procesu wykańczania bransoletki nie zrobiłam zdjęć, ale już czas mnie gonił. Moja aksamitka to antyk, a więc zero syntetyku, tylko czysta bawełna. Ma to same zalety poza jedną: ciężko zabezpieczyć brzegi przed strzępieniem. Żeby więc całość była trwała musiałam się postarać. Najpierw przyszyłam do bransoletki "podszewkę" z grubej, sztywnej flizeliny i po wywróceniu na prawą stronę miałam już piękne wykończone brzegi. Przed zaszyciem otworu przez który przewlekałam podkleiłam wszystko w środku, żeby mi się nic nie przesuwało. Normalnie to zaprasowuję żelazkiem, ale tu jakby się nie dało. Na koniec jeszcze spód podkleiłam eko-skórką - to ukłon w stronę alergików, którzy podobnie jak ja nie tolerują dotyku naturalnej skóry (chodzi o chemikalia używane przy wyprawianiu), a tu powierzchnia jej jest dość spora. Do suszenia bransoletkę owinęłam na butelce, aby nadać jej lekko wypukły kształt. Po wyschnięciu pozostało tylko nabić "dziurki" i przewlec sznureczek. Dałam czerwone sznurowanie, ale w każdej chwili można go zamienić na czarne lub jakiekolwiek inne.


Na zdjęciach bransoletka wydaje się bardzo "chuda", ale to tylko złudzenie. Ona jest po prostu bardzo szeroka, to prawdziwy mankiet: ma aż 6 cm szerokości. Za to jej obwód wewnętrzny po maksymalnym zasznurowaniu to przeszło 17 cm. Jest też dość gruba - ok 4,5 mm, ledwo mi się udało nabić napy. Jednak dzięki wstępnemu nadaniu jej wygiętego kształtu ładnie się układa. Jej waga to ok. 30 g.

A tak przy okazji. Zdecydowałam się wreszcie utworzyć swój profil na fb, głównie ze względu na powyższy konkurs. Na razie niewiele się tam jeszcze dzieje, powoli ogarniam co i jak, ale mam nadzieję, że niebawem się to zmieni, więc już teraz zapraszam.

27 komentarzy:

  1. Świetna bransoletka. Szukałam dzisiaj Twojej pracy po ogłoszeniu konkursu, ale obstawiałam inną, ot zaskoczenie. Włożyłaś dużo pracy, ale powstała bardzo piękna i wymowna ozdoba. Super dobrane kształty, kolory, a ta czerwona sznurówka to mistrzostwo świata. Lecę zagłosować i powodzenia w konkursie. Pozdrawiam serdecznie konkurencję :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Justynko. Tak przypuszczałam, że mogę Was trochę zaskoczyć, w końcu tak dawno nie robiłam nic z koralików ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Ambitne zadanie sobie postawiłaś jak na razie ślicznie sie wywiązujesz :) Pokazałaś jaki trud trzeba włożyć żeby osiągnąć taki śliczny efekt końcowy :) Przyznam że i ja obstawiałam inną twoją pracę w konkursie no chybą że zgłosiłaś dwie i kółeczka też się znalazły w albumie ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Zgłosiłam tylko jedną pracę, a te ogniwka to wiem czyje ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Jako Szczecinianka czuję się troche urażona tym Polska to Kraków ;) ale co tam, wybaczam bo bransa piękna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Myślę, że wszyscy myślimy trochę lokalnie i zazwyczaj utożsamiamy Polskę ze swoim rejonem ;)

      Usuń
  4. Cudeńko! :) Wyszło bardzo pięknie i regionalnie :) Super pomysł, strasznie podoba mi się to gorsetowe wiązanie :) Trzymam kciuki za postanowienie, życzę kolejnych pięknych prac! :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. I jak tu nie "polubić" takiej wspaniałej pracy! Jestem pełna podziwu dla perfekcji wykonania.
    Urzekło mnie wiązanie gorsetowe i uważam, że właśnie czerwony sznurek jest idealnym wykończeniem.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Beatko :) Co do sznurka u mnie zdania były podzielone, ale ostateczna decyzja należała do mnie.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Gdzieś w czasach zerówki mama przebrała mnie na balik karnawałowy za krakowiankę. Zapewne niespecjalnie przypominałam rodowitą krakowiankę, bo to była tylko mamina wizja, a my z Wielkopolski, ale miałam ubrany serdak. Czarny, aksamitny z cekinami i haftem, dla sześciolatki cud nie z tej ziemi. Jak zobaczyłam tę bransoletkę, od razu przypomniałam sobie ten serdak, a uwielbiałam go do tego stopnia, że wytarł się na śmierć. Wiele lat później kazałam sobie uszyć czarną aksamitną suknię na studniówkę, taką mam słabość do aksamitu :) To tej bransoletki już też, dlatego od razu dostała mój głos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli cel został osiągnięty i kojarzy się prawidłowo ;) Dziękuję za głosik :)

      Usuń
  7. Co tu dużo gadać, mistrzostwo w każdym calu, precyzja wykonanej pracy, genialny opis i perfekcyjne uzasadnienie, mówią same za siebie. Dla mnie to już numer jeden !
    A swoją drogą, przypomniałaś mi jak ponad 30 lat temu, sama walczyłam z aksamitem, wyszywając malutkej wówczas córci gorsecik, by miała w czym sypać kwiatki. Ja, lubuszanka z urodzenia, stawić czoło krakowskim tradycjom ...
    Uściski ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Bożenko. Cóż, wyszywanie na aksamicie do najlżejszych nie należy, ale za to jaki efekt; Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Piękna bransoletka Agatko, jesteś niesamowita! podziwiam! pozdrawiam cieplutko i powodzenia w wyzwaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem Ci, że stawiałam na coś metalowego od Ciebie :) Nie zgadłam która to Twoja praca :) bardzo fajna bransoletka :) Pierwsze zdjęcie mnie urzekło :) Ciekawe co wymyślisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam sobie trochę odpocząć od drutów i postawiłam na trochę "lżejszą" technikę. Ale Twoją bransoletkę rozpoznałam od razu ;D Pytasz co wymyślę? Na Indie wzięłam w obroty jeszcze inną technikę :)

      Usuń
  10. Oczywiście na Twoim FB zaraz będę :) i się pokażę :) Laura

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękna, piękna bransoletka! Zachwycająca!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytając komentarz Bluefairy, też mi się przypomniało, że w zerówce byłam przebrana za krakowiankę :) Jejku, jak mi się podobał ten strój, aksamit i hafty... no i miłość do aksamitu została mi do dziś, najczęściej go noszę na szyi. Ale taką bransoletkę też bym "przytuliła", jest naprawdę piękna! Urzekł mnie zwłaszcza ten mak i rumianek, no a sznurek koniecznie czerwony, innego sobie nie wyobrażam (tak mi się podoba, że specjalnie nosiłabym wiązaniem "do wierzchu") :-)
    Oczywiście trzymam kciuki, powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nasz strój krakowski jest najpiękniejszy na świecie ;) A haft na aksamicie zawsze będzie wyglądał imponująco, szczególnie kiedy jest to aksamit bawełniany, on ma zupełnie inna fakturę, miękkość jak ten syntetyczny; niestety nie wiem czy dziś jeszcze się taki produkuje.
      Dziękuję Aniu :)

      Usuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger