Żabol powstał niejako na zamówienie, mimo to był niespodzianką. Ten paradoksalny układ niósł za sobą pewne komplikacje, ale może zacznę od początku.
Właściwie to żabol miał już swoją premierę na blogu, tyle że jako gwiazda drugiego planu, za to dzisiaj wystąpi w roli głównej (ba, nawet tytułowej).
Właściwie to żabol miał już swoją premierę na blogu, tyle że jako gwiazda drugiego planu, za to dzisiaj wystąpi w roli głównej (ba, nawet tytułowej).
Pomysł zrodził się, kiedy jeszcze byłam w samym środku przedświątecznej produkcji, a konkretnie to akurat dziergałam zieloną choinkę. Wtedy mój tata patrząc mi na ręce stwierdził, że właściwie to przydałby mu się igielnik i czy bym mu nie wyszydełkowała takowego... na przykład w formie żaby (raczej nie bez znaczenia był kolor kordonka, który akurat miałam na szydełku). Stwierdziłam, że czemu nie, tylko muszę znaleźć jakiś wzór, bo włóczek ci u mnie dostatek, nawet w odpowiednich kolorach. Znalazłam więc kilka (wzorów), wybrałam jeden, ten który najbardziej pasował mi do takiego przeznaczenia i zaczęłam dziergać. Bardzo szybko okazało się, że konieczne będą pewne modyfikacje. Po pierwsze nie posiadam gotowych oczu do maskotek, musiałam więc je sama wydziergać. Najmniejsze, jakie byłam w stanie osiągnąć z tej włóczki okazały się znacznie większe od tych wzorcowych. Czyli zmiana skali na początek. Większe oczy = większa głowa. A w ogóle to nagle wzór wydał mi się niezbyt efektowny. To znaczy na breloczek do kluczy owszem, ale na igielnik nie bardzo. Sprułam więc, co już miałam (z wyjątkiem oczu) i zaczęłam od nowa. Bez żadnego wzoru. Trochę z głowy, trochę na podstawie zdjęć żab z netu. Wyszedł z tego taki oto potwór:
Dla porównania tak miała wyglądać wersja pierwotna:
Trochę odbiegłam od założeń ;-D
Żabol pierwotnie miał być prezentem pod choinkę, ale się nie wyrobiłam. Wszystko przez to, że robiłam go po kryjomu. Mój tata co prawda z nami nie mieszka, ale jego dom stoi jakieś 30 m od naszego i spędza u mnie sporo czasu. Zazwyczaj zagląda znienacka i nie raz musiałam w panice chować robótkę. Dlatego kiedy już miałam pewność, że nie zdążę do Świąt, obrałam za cel kolejną dobrą datę - taty urodziny, które przypadają 15 lutego i odłożyłam kontynuację robótki na wyjazd feryjny. Tam już spokojnie mogłam żabę skończyć, wzbudzając tym ogólną sensację.
Włóczka to akryl (100%) o wdzięcznej nazwie Sunshine. Na początku lat 90-tych była to jedyna włóczka, która występowała w pasmanteriach w więcej niż 1 kolorze na raz. Ba, tych kolorów było mnóstwo. Do tego stopnia, że zdecydowałam się nią wyszyć krzyżykami dywanik i poduszkę. Oczywiście zużyłam na to niewielki procent każdego z motków. Żeby wykorzystać resztki musiałam trochę ich dokupić (paradoks, prawda?). W efekcie moje córki zarobiły kilka kolorowych sweterków, a ja nadal mam w szafie 3 albo 4 wory włóczki, bo okazała się bardzo wydajna ;) Teraz powolutku zaczynam ją zużywać (mam na to kilka pomysłów).
Ale wracając do żaby. Wypełniłam ją zwykłą krawiecką włókniną, dobrze potarganą. Nie jest ona tak miękka i delikatna jak kulka silikonowa (której nie posiadam), ale na igielnik nadała się akurat. Miałam chwilę zawahania, czy nie usztywnić kończyn drucikiem, ale ostatecznie się na to nie zdecydowałam. Zadnie łapki tylko zszyłam w pozycji zgiętej. Tak wygląda od tyłu:
Całość jest wyszydełkowana z włóczki, tylko nozdrza zrobiłam z koralików.
Żabol wyszedł bardzo duży (może nawet trochę za duży), ale tak to jest jak robi się coś bez żadnego planu.
Dla porównania tak miała wyglądać wersja pierwotna:
Tutaj znajdziecie opis wykonania. |
Żabol pierwotnie miał być prezentem pod choinkę, ale się nie wyrobiłam. Wszystko przez to, że robiłam go po kryjomu. Mój tata co prawda z nami nie mieszka, ale jego dom stoi jakieś 30 m od naszego i spędza u mnie sporo czasu. Zazwyczaj zagląda znienacka i nie raz musiałam w panice chować robótkę. Dlatego kiedy już miałam pewność, że nie zdążę do Świąt, obrałam za cel kolejną dobrą datę - taty urodziny, które przypadają 15 lutego i odłożyłam kontynuację robótki na wyjazd feryjny. Tam już spokojnie mogłam żabę skończyć, wzbudzając tym ogólną sensację.
Włóczka to akryl (100%) o wdzięcznej nazwie Sunshine. Na początku lat 90-tych była to jedyna włóczka, która występowała w pasmanteriach w więcej niż 1 kolorze na raz. Ba, tych kolorów było mnóstwo. Do tego stopnia, że zdecydowałam się nią wyszyć krzyżykami dywanik i poduszkę. Oczywiście zużyłam na to niewielki procent każdego z motków. Żeby wykorzystać resztki musiałam trochę ich dokupić (paradoks, prawda?). W efekcie moje córki zarobiły kilka kolorowych sweterków, a ja nadal mam w szafie 3 albo 4 wory włóczki, bo okazała się bardzo wydajna ;) Teraz powolutku zaczynam ją zużywać (mam na to kilka pomysłów).
Ale wracając do żaby. Wypełniłam ją zwykłą krawiecką włókniną, dobrze potarganą. Nie jest ona tak miękka i delikatna jak kulka silikonowa (której nie posiadam), ale na igielnik nadała się akurat. Miałam chwilę zawahania, czy nie usztywnić kończyn drucikiem, ale ostatecznie się na to nie zdecydowałam. Zadnie łapki tylko zszyłam w pozycji zgiętej. Tak wygląda od tyłu:
Całość jest wyszydełkowana z włóczki, tylko nozdrza zrobiłam z koralików.
Żabol wyszedł bardzo duży (może nawet trochę za duży), ale tak to jest jak robi się coś bez żadnego planu.
I jeszcze ze wszystkich stron na raz:
Żałuję tylko, że żabol nie wpisał się w papuzie kolorki u Danutki, ale cóż, trzeba będzie wymyślić coś innego ;)
Jaki świetny i sympatyczny żabol :) Nieźle się uśmiałam jak zobaczyłam pierwotną wersję, w ogóle niepodobny ;) Ale moim zdaniem, Twoja wersja jest znacznie lepsza i będzie bardziej praktyczna jako igielnik (ma dużo miejsca na plecach do akupunktury) :-)
OdpowiedzUsuńCóż, mniej więcej tak w moim wydaniu wygląda trzymanie się pierwotnego projektu, zawsze najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy już w trakcie ;) Ale co do miejsca na akupunkturę, to masz całkowita rację :)
UsuńŁo matuchno,normalnie krewniak naszego Stefana.Aguś żabol jest cudny,nie mogę się na niego napatrzeć ,nawet jak ten jęzor wywala to i tak go lubię haha :)
OdpowiedzUsuńBuziaki i miłego dzionka zdolniacho :)
Jak widać Stefan ma rozległą rodzinkę ;) Dziękuję Danusiu, a z tego jęzora to jestem najbardziej dumna :) Pozdrawiam :)
UsuńCudny Żabol, Twoja, rozszerzona wersja bardziej mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Dzięki Moniczko :)
UsuńAgatko, jestem zachwycona Żabolem i w pełni przekonana, że prezent sprawił mnóstwo radości. Świetnie go wymyśliłaś. Pierwowzór był uroczy, ale Twoja wersja jest lepsza bo oryginalna i może być inspiracją dla innych :-)
OdpowiedzUsuńŻabka jest wesoła, aż się buzia śmieje na jej widok. No i ten jęzor!
Buziaki.
Dzięki Beatko. Żabol się spodobał i był kompletnym zaskoczeniem :)
UsuńPozdrawiam :)
Bardzo wesoły żabol, a ten jęzor jest przeuroczy :)
OdpowiedzUsuńDzięki, a jęzor to podstawa ;)
UsuńTak chowanie robótek w pospiechu jest męczące - znam z autopsji 😁
OdpowiedzUsuńŻabol super jest, a cóż to Twój papcio porabia , że ma tyle igieł?
Buziaki.
Zgadza się, ja nie mam żadnej pracowni, a wszystko robię w tzw. "salonie", więc przerabiam to regularnie ;)
UsuńAż "tyle" igieł to nie ma, żabol jest mocno na wyrost, ale tata też stale coś dłubie, w końcu po kimś to mam ;)
Dzięki Anitko i pozdrawiam :)
Czaderski i przesłodki Żabol :D dla mnie to też i Żabollon :> (tak kiedyś swoją pracę graficzną nazwałam)
OdpowiedzUsuńKiedyś też wzbudziłam ogólna sensację na wyjeździe, z tymże ze sznurek koralikowo-szydełkowym :)
Dziękuję. Ja od zawsze staram się przyzwyczajać moje otoczenie do widoku robótkującej mnie w każdych okolicznościach, ale od czasu do czasu udaje mi się jeszcze kogoś zaskoczyć :)
UsuńPomysł na Żabola - igielnik jest rewelacyjny. Mi właśnie brak igielnika, przez co gubie igły do koralikowania :) Może się skuszę i wyszydełkuję też sobie igielnik:) bardzo fajna żaba :)
OdpowiedzUsuńNo to szydełko w dłoń i do dzieła ;) Dziękuję :)
UsuńŻabol jest rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńOjejciuuuu! Jaki piękny żabulec ! Śliczna jest żabinka, uwielbiam te zwierzątka Kochana :* Buziaczki
OdpowiedzUsuńDzięki i pozdrawiam :)
UsuńMyślę, że możesz mieć rację, ktoś ją zdecydowanie przekarmił ;) Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńSuper żaba! :) I to ze swoją historią, co też dodaje jej uroku :)
OdpowiedzUsuńJestem tą zieloną panią zachwycona! ;)
Świetna żaba !! :D
OdpowiedzUsuńUrocza żabka, fajna maskotka.
OdpowiedzUsuńFajna żabka :)
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny :)
OdpowiedzUsuń