wtorek, października 27, 2015

Nie cierpię zmiany czasu!

I to bez znaczenia w którą stronę następuje. Po prostu mój zegar biologiczny nie obsługuje tej funkcji. Chyba muszę mieć jakiś stary model. I żadne argumenty w stylu, ze teraz śpimy o godzinę dłużej do mnie nie przemawiają, bo i tak jeszcze długo będę się budziła zgodnie z poprzednim czasem. A jak już w końcu się przestawię, to znowu trzeba będzie zmieniać. W drugą stronę. W dodatku ktoś podstępnie ukradł mi połowę wieczoru - właściwie zaraz po obiedzie robi się ciemno. A ja jestem stworzeniem światłolubnym. No to sobie ponarzekałam, a teraz pokażę Wam coś, co zrobiłam już chwilę temu (będzie ze dwa tygodnie), ale dopiero dzisiaj zmobilizowałam się do zrobienia zdjęć.
Sądząc z komentarzy moja "śliweczka" przypadła Wam do gustu. Mnie również. Dlatego właściwie od razu poczyniłam kolejne eksperymenty. Oto efekt:


Dwie shambalowe bransoletki, ale jakże różne...
Pierwsza powstała ta:


Moja córka jak ją zobaczyła, to stwierdziła:
- O mamo, widzę, że zrobiłaś bransoletkę ze zniczami!
- ?!?
- No przecież to oczywiste: Ma kolory Gryfindoru, a te złote kuleczki to przecież znicze!
Mówiąc szczerze sama bym na to nie wpadła, ale moje córki to w końcu pokolenie Harrego Pottera. Na tych książkach uczyły się czytać i sentyment pozostał mimo lat (już kilkunastu!), które od tego czasu upłynęły. Więc niech będzie: bransoletka ze zniczami.


To klasyczna shambala wypleciona z cienkiego (1 mm) sznurka woskowanego w kolorze czerwonym. Szerokość gotowej plecionki to 5,5 mm.


Elementem centralnym bransoletki jest chainmaillowy łącznik wypleciony splotem spiralnym o nazwie Mobius. Średnica kółeczka to ok. 13 mm.


W bransoletkę wplecione są złote diamentowane kuleczki o średnicy 8 mm.
Na końcówkach sznureczków znajdują się podobne kuleczki, tylko 4 mm.


Druga jest trochę masywniejsza. Wyplotłam ją z czarnego gorsetowego sznurka (satynowy 2 mm), dzięki czemu jest bardzo mięsista.


Element centralny,czy jak kto woli łącznik to podobnie jak w śliweczce Romanov. Jednak ten jest znacznie większy - ma ok. 2 cm średnicy.


Wyplotłam go z pozłacanych ogniwek, a w środek włożyłam 6 mm kulkę Nocy Kairu. Na niektórych zdjęciach udało mi się nawet uchwycić jej iskrzenie.


W bransoletkę wplecione są zamiast koralików pozłacane kółeczka. Pomysł niestety nie mój, tylko podpatrzony, ale tak mi się spodobał, ze musiałam spróbować.


Jak to w shambali zamiast zapięcia jest regulacja obwodu, ale trochę inna niż zazwyczaj. Szczerze mówiąc taką robiłam w moich pierwszych tego typu bransoletkach, lata temu. Nie ma osobnego elementu łączącego dwa końce sznurka, funkcję tę pełnią obie końcówki. Tak to wygląda:


Wieczorem przy sztucznym świetle cała bransoletka (również sznurek) mocno się błyszczy:


Przy okazji dowiedziałam się, ze sznurek gorsetowy jest trochę za gruby na klasyczną shambalę, lepiej byłoby wkleić go w jakieś końcówki. Szkoda, bo mam go duże zapasy, ale w sumie to zrobiłam je raczej z myślą o kumihimo, więc może jednak wrócę do dysku?

Jeszcze tylko rodzinne zdjęcie wszystkich trzech bransoletek, razem ze "śliweczką":


PS. Post ten miał być opublikowany w poniedziałek rano, ale z technologią nie wygrasz :-( Padł nam internet, jak się okazało jakaś większa awaria i na cały dzionek zamknęło się nam "okienko na świat". Dlatego publikuję dopiero teraz. A w kolejce czeka już trzecia część chainmaillowego poradnika.

24 komentarze:

  1. Uwielbiam łączenie technik! Bransoletki są niebanalne, mnie szczególnie przypadła do gustu ta czarna.
    Sznurki satynowe w makramie do łatwych nie należą, ale jak się ma wprawę to właśnie tak piękne efekty można uzyskać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Beatko! Też uwielbiam łączyć techniki, to daje niesamowite efekty. Są też sznurki satynowe trochę cieńsze, z nich byłoby chyba łatwiej :)

      Usuń
  2. Agatko, wszystkie trzy wspaniałe. Super jest to połączenie, a choć za czernią nie przepadam, to czarna, dla mnie - nr1 :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ewuniu! Myślałam, ze Tobie spodoba się czerwona, a tu zaskoczenie ;-) Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. mhm - śliczne bransoletki - mnie się szczególnie podoba czarna :) a z tymi zniczami to też bym nie wiedziała o co chodzi jakby młoda nie wytłumaczyła :D a Harrego też czytałam jako nastolatka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Ta czarna wszystkim Wam przypadła bardziej do gustu :) A znicze... po podpowiedzi musiałam przyznać jej rację :)

      Usuń
  4. Piękne bransoletki, podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne! szczególnie podoba mi się ta czarna, super jest ten patent z wplecionymi ogniwkami, może i ja się zainspiruję ;) ale o Romanowie mogę pomarzyć, czuję, że ogniwka mnie przerastają...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Patent z ogniwkami jest rzeczywiście niebanalny, wydaje mi się, ze jeszcze lepiej sprawdziłyby się podwójne (sprężynki). A Romanov wcale nie jest taki straszny - splot bizantyjski to jeden z najłatwiejszych do wykonania, a jaki efektowny :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Z tą zmianą czasu to dosłownie z ust mi to wyjęłaś :))) u siebie napisałam mniej więcej to samo :)
    Bransoletki cudne, oczywiście do mnie najbardziej przemawia ta czarna - świetnie wygląda w połączeniu ze złotem, bardzo elegancko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta zmiana czasu to jakaś masakra! Czerń z dodatkiem złota to zestawienie ponadczasowe, dzięki :)

      Usuń
  7. Jakoś shambali nigdy nie lubiłam, ale chyba się jednak do niej przekonam po wielu latach ;) Obie bransoletki są piękne, najbardziej spodobała mi się ta czarna - klasyczna, elegancka, cudo! I tak, jak zobaczyłam tą czerwoną, od razu pomyślałam o Harrym Potterze, jak przystało na szanującego się przedstawiciela pokolenia "HP" ;)
    Zmiany czasu też nie lubię. Nigdy nie mogę się dostosować i kolejny miesiąc chodzę "przytłumiona" :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shambala ma tę zaletę, że może być jednocześnie prosta i elegancka, do dżinsów i eleganckiej sukienki. No i jest wygodna do noszenia, bo miękka. A robiąc tę czerwoną nie miałam żadnych skojarzeń, choć serię o HP musiałam obowiązkowo zaliczyć ;-)

      Usuń
  8. Mi też pozostał ogromny sentyment do Harrego Pottera - bransoletka rzeczywiście w kolorach Gryfonów ;)
    Czarna bardzo elegancka, podoba mi się ten splot z kółeczkami, robi wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć, ze to kultowy cykl ;)
      Patent z kółeczkami tez mnie ujął, pewnie go jeszcze kiedyś wykorzystam :)

      Usuń
  9. Piękne bransoletki, jeste pełna podziwu :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Połączenie technik wyszło fantastycznie, wspaniałe bransoletki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystkie bransoletki są śliczne, pięknie je wykonałaś :) Bardzo dobrze Cię rozumiem w kwestii braku światła - też mnie to denerwuje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Czasem zazdroszczę niedźwiedziom, że mogą sobie zapaść w sen zimowy, choć ja wolałabym jesienny, bo zimę lubię :)

      Usuń
  12. świetne bransoletki, piękne jest takie połączenie sznureczków z ogniwkami:)
    Ja też nie mogę dojść do siebie po zmianie czasu.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      Ja cały czas budzę się o 5-tej rano, a o 20-tej przestaję kontaktować.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger