No i wracam do chainmaille. Już jakiś czas temu, w ramach nauki nowych splotów wykonałam bransoletkę, oczywiście bangle.
Splot ten nazywa się dragonback. Przymierzałam się do niego od dawna, ale wydawał mi się dość skomplikowany i stale odkładałam to na później. Tymczasem jest on banalnie prosty i łatwo się go łączy w kółko (w przeciwieństwie do dragonscale).
Bransoletka wykonana tym splotem jest dość wiotka.
Łatwo można ją przenicować z jednej strony na drugą. Dzięki temu stała się dwustronna.
To, co w zamierzeniu miało być spodem jest czarne, a wierzch - cieniowany. Jego boki są z oksydowanych ogniwek, a grzbiet z jasno srebrnych. Niestety jest to trochę mało widoczne (a na zdjęciu to już w ogóle). Następnym razem (bo na pewno będzie następny raz) trochę inaczej rozmieszczę kolory.
Bransoletka została szybko porwana przez moją córkę, która niedawno miała imieniny. Musiałam ją trochę skrócić (z 54 na 50 ogniwek obwodu), ale na zdjęciach jest jeszcze w wersji dłuższej.
Córka stwierdziła, że "srebrna" strona jest zbyt jasna i nosi ją czarnym na wierzch. Dzięki temu, że nosi ją prawie non stop, strona srebrna jest już cała oksydowana i powoli przestaje odbiegać odcieniem od tej czarnej.
Świetny wzór, bardzo ładna i uniwersalna bransoletka! Splot wygląda na skomplikowany, ale skoro mówisz, że łatwy pozostaje wierzyć lub kiedyś spróbować :-)
OdpowiedzUsuńAgatko, a co się dzieje ze srebrnymi ogniwkami? One wchodzą w jakąś reakcję z tymi oksydowanymi czy to bardziej przez ciepło i kontakt ze skórą?
Dzięki! Mnie też ten splot wydawał się skomplikowany, a naprawdę jest zaskakująco łatwy. Spróbuj, to się przekonasz :)
UsuńZdecydowanie chodzi o kontakt ze skóra, a właściwie potem, zarówno własnym jak i końskim i wodą. One są powleczone warstewką srebra, a srebro w takiej sytuacji ciemnieje (oksyduje). Podejrzewam, że wystarczyłoby przetrzeć ściereczką do czyszczenia biżuterii, ale córka mi na to nie pozwoli :)
Może za jakiś czas skuszę się znowu na kółeczka, bo lubię taką biżuterię. Teraz nadrabiam różne zaległości i bieżące prace, a końca nie widać..
UsuńOksydy użyłam może raz w życiu, więc nie mam doświadczenia, ale tak właśnie pomyślałam, że ściereczka dałaby radę :-).
Postanowiłam, że spróbuję w najbliższym czasie trochę przybliżyć tę technikę czytelnikom bloga, a jeśli będzie zainteresowanie, to może by jakąś wspólną naukę jesienią zapodać? Sprawa jest do przemyślenia :)
UsuńDla mnie bomba :D
OdpowiedzUsuńWzorek cudo - muszę poszukać jakiegoś tutka i spróbować
Pozdrawiam
Krzysiek
Dzięki! Polecam stronę http://www.mailleartisans.org/ . Jest tam całe mnóstwo tutków (ten też).
UsuńPozdrawiam :)
Superowa bransoletka, doskonała do każdego stroju. Podziwiam te Twoje plecionki. Jak ty to wszystko ogarniasz.
OdpowiedzUsuńDzięki! W Stanach jest to dość popularne i można znaleźć sporo amerykańskich stron z dobrze opracowanymi tutorialami.
UsuńRewelacyjna! Wcale nie dziwię się jej porwaniu :) Już sobie wyobrażam jak świetnie musi wyglądać na nadgarastku :)
OdpowiedzUsuńDzięki! No, nie powiem fajnie wygląda :-D
UsuńAgatko, te Twoje ostatnie dzieła mnie zachwycają. Tyle ogniwek połączonych ze sobą daje świetny efekt. Bransoletkę tez podziwiam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dzięki Ewuniu! Technika chainmaille jest rzeczywiście dość efektowna, mimo to mało znana (szczególnie u nas). Niemniej jestem mocno zaskoczona tak pozytywnym zainteresowaniem nią, nie spodziewałam się. Również pozdrawiam :)
UsuńPiękna bransoletka :) Podziwiam i nie mogę się napatrzeć jak to się łączy :) Jest wspaniała :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Może pokuszę się o lekkie przybliżenie Wam tej techniki, bo nie tylko Ty się nad tym zastanawiasz ;-)
UsuńJestem pod ogromnym wrażeniem!
OdpowiedzUsuńnie mam pojęcia jak sie takie cuda robi, ale bardzo mi sie podoba:)
czyżby kursik sie zapowiadał?
chyba oszalałam, ale jestem chętna:)
Dzięki! Mówisz kursik? No, nie wiem... jakby byli chętni to może... :)
UsuńTrzeba przyznać, ze to jest bransoletka z charakterem :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Miło mi, że tak uważasz :)
UsuńWygląda super! Ogniwek mam nawet sporo, bo kiedyś poszalałam z zakupami, ale chyba potrzebny sokoli wzrok. Takie "przybliżenie" byłoby kuszące:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDzięki! Z tym sokolim wzrokiem to lekka przesada, jakby nie było ogniwka są trochę większe od koralików. Ale na pewno przyda się spora sprawność manualna paluszków i trochę w nich siły. Nie obiecuję, że stanie się to bardzo szybko, ale na pewno jakieś "przybliżenie" wystosuję ;-) Pozdrawiam :)
UsuńSuper! podziwiam:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuń