sobota, marca 29, 2014

Minecraft po raz drugi

Jak widać - eksperymentów ciąg dalszy... tym razem "ruda węgla".


Po pierwsze: przy okazji mojej pierwszej minecraftowej kostki zastanawiałam się czego można by użyć jako wypełnienia zamiast drewnianego krzywulca. Karol INA podrzuca mi coraz to nowe pomysły (wielkie jej dzięki za to) i już miałam za jej radą brać się za klejenie filcu, kiedy nagle doznałam olśnienia. Przyszedł mi do głowy pomysł tak prosty, że aż dziwne, że wcześniej na to nie wpadłam. Po prostu ulepiłam kostkę z modeliny, o taką:


Pozbierałam "brudne resztki", jakich u mnie nie brakuje, ulepiłam kosteczkę na wymiar i wygotowałam. Jak to przy lepieniu z modeliny - krawędzie są mocno okrągłe, można by więc zrobić trochę większą, a potem zeszlifować, jednak dziś zależało mi na czasie. Choróbsko mnie dopadło, od trzech dni prawie z łóżka nie wstaję i dopiero dziś udało mi się opanować igłę, choć też jeszcze nie całkiem. W każdym razie pomysł z modeliną się sprawdził i jeszcze do niego wrócę.

Przy szyciu dzisiejszej kosteczki zastosowałam bardzo podobny ścieg jak ostatnio, tylko odwrócony "do góry nogami". Okazało się, że tym razem trafiłam w istniejący ścieg. Dowiedziałam się tego dzięki Bluefairy, która nie dość, że wyplotła nim krawatkę do tego wisiora, to jeszcze napisała, jak się on nazywa. To "square stitch".
Kostka wygląda tak:


Nie jest wypleciona zbyt starannie, ale traktuję ją jako eksperyment, a poza tym naprawdę ledwo żyję. Oprócz wspomnianego już ściegu przeciągnęłam dodatkowo nitkę przez każdy rządek, żeby lepiej ustabilizować koraliki. Porównując obie kostki poczyniłam następujące spostrzeżenia: Jeśli chodzi o efekt końcowy, to jest jedna istotna różnica - square stitch pozwala ciaśniej ułożyć koraliki, co ma swoje dobre i złe strony. Niepożądany efekt ustawiania się koralików na skos wystąpił w obu przypadkach, ale tylko na tych ściankach, które szyłam dookoła, natomiast gdzie jechałam "tam i z powrotem" jest OK. To akurat łatwo wyeliminować. No i jeszcze gdy wypełnienie ma kanciaste krawędzie to koraliki układają się lepiej. Wszystko to bardzo dokładnie widać na tym zdjęciu (górna ścianka pleciona tam i z powrotem, a boczne dookoła; krawędzie lekko"wpadają" do środka):


Mam już więc wytyczne do następnej kostki, pewnie niebawem się za nią zabiorę i mam nadzieję, że będzie wyglądała lepiej niż ten krzywulec.


Do wyplecenia kosteczki użyłam koralików TOHO Treasure w kolorach Opaque Gray i Jet.

Dziś było takie piękne słońce, że mimo choroby nie mogłam sobie odmówić, tym bardziej, że one tak niebiesko lśniły za oknem:


Moje ulubione niebieskie hiacynty już w pełni rozkwitu, mimo, że pozostałe kolory ledwo pączki z listków wystawiają.

Szafirki również kwitną na całego:


Mahonia już żółciutka i pewnie pięknie pachnie, choć ja niestety na razie tego nie czuję:


A moja córka woli fotografować takie obiekty:


Na dziś tyle, idę do łóżeczka dalej się kurować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger