piątek, lutego 16, 2018

Prawie micromaille

Zrobiłam sobie komplet biżu na narty. Wbrew pozorom taka biżuteria musi spełniać dość specyficzne wymagania. Oczywiście ktoś powie: po co brać biżuterię na narty? No niby racja, ale ja jakoś bez kolczyków czuję się całkiem naga 😉.
Takie kolczyki muszą być wygodne i lekkie. Kompatybilne z kaskiem, bez odstających elementów, którymi się można gdzieś zahaczyć i z pewnym, mocnym zapięciem. W dodatku w 100% hypoalergiczne. Dawniej miałam takie dyżurne złote kolczyki, ale kilka lat temu jeden mi się złamał i do tej pory nie udało mi się dotrzeć z nim do jubilera, chyba mam bardzo daleko 😜.
Ale wracając do tematu: ostatnio na grupie chainmaillowej wywiązała się taka mała licytacja, co kto zrobił z najmniejszych ogniwek. Wygląda na to, że póki co, nikt nie przebije Eweliny, która plecie bizantyjki z 3 mm ogniwek (to średnica zewnętrzna!), ale okazało się, że wszyscy kochają micromaille, czyli chainmaille w miniaturce. Moim rekordem są ogniwka 4 mm (OD) grubości 0,7 mm - również do bizantyjki. I z takich właśnie maleństw powstał mój komplet "na narty".


Kolczyki to Romanov z 3 mm fasetowanym hematytem w środku, oczywiście w kolorze niebieskim 😁. U dołu na połóweczce elementu bizantyjskiego podwiesiłam jeszcze malutką hematytową oliwkę w tym samym kolorze.
Kolczyki są w całości ze stali chirurgicznej.


Zazwyczaj do tak niewielkich form stosuję bigle otwarte, tym razem jednak, dla pewności dałam zamknięte typu angielskiego.


Kolczyki są naprawdę nieduże (3 cm długości + bigiel) i bardzo wygodne, a ich waga pomimo użycia dość ciężkich materiałów jest bardzo przyzwoita (2,2 g każdy).


Właściwie na tym mogłabym zakończyć, ale moja natura kompletomaniaczki wzięła górę i powstała jeszcze bransoletka.


Te same ogniwka, splot bizantyjski, malutki karabińczyk i hematytowa oliwka jako zawieszka.


Bransoletka jest cieniutka, ma tylko 4 mm grubości i wygląda dość misternie.


Przy długości 18 cm jej waga to 10,4 g i biorąc ją do ręki trochę to czuć, jednak po zapięciu na nadgarstku ta waga kompletnie zanika.


Bransoletka również w całości ze stali chirurgicznej.


W takich okolicznościach nie można pozwolić sobie na żadne uczulenia.


Mam nadzieję, że komplecik spełni swoje zadanie, na razie go testuję i wyniki są bardzo zadowalające;)


Prawdę powiedziawszy, to kiedyś już zrobiłam podobne kolczyki z tych ogniwek. Jednak nie doczekały się publikacji, wybyły ode mnie szybciej, niż mogłabym się spodziewać. Na szczęście zdążyłam zrobić im parę zdjęć, więc z kronikarskiego obowiązku zamieszczam.


Myślę, że powstanie więcej takich maleństw, już nawet uzupełniłam zapasy mini ogniwek.
Jednak na razie wybywam w świat, nie na bardzo długo - raptem 10 dni, po prostu wyjeżdżam na ferie, jednak może się okazać, że na koniec świata, bo nie ma pewności, czy będę miała tam jakikolwiek dostęp do sieci. Dlatego nie miejcie mi za złe jeśli na ewentualne komentarze odpowiem dopiero po powrocie.

5 komentarzy:

  1. No coz zycze udamych wakCji, a bizuteria by sie dobrze nosila. A tak w ogole sliczny komplecik. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fury śniegu pod nartami 😊 Komplecik super 👍😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpoczynku! :)
    Śliczna, koronkowa robota :) Ciągle sobie obiecuję od Nowego Roku, że coś zacznę dłubać w temacie, ale jak na razie czasu brak. Ale w ogniwka się zaopatrzyłam, chyba to należy wziąć za plus ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. bransoletka wymiata, ale i jako komplet wygląda świetnie:)
    udanej zabawy życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczny komplecik:) Podziwiam, ze mozna zaplatać tak małe ogniwka!
    Udanego i miłego wypoczynku:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger