No po prostu musiałam spróbować. Od kiedy Joasia pokazała tę bransoletkę nie dawało mi to spokoju. Tym bardziej, że kiedyś już przemknęło mi coś podobnego przez myśl, ale w wymiarze niezbyt konkretnym, nawet nie spróbowałam spróbować. Jednak Joasia dowiodła, że warto, że to świetny pomysł i tak długo wiercił mi dziurę w brzuchu, aż w końcu złapałam za szczypce. Projekt jest jednak inny, zmałpowałam tylko sposób zakończenia IR. Nie jest to bransoletka, tylko kolczyki. Było kilka powodów takiej właśnie decyzji: po pierwsze nie lubię powielać czyichś projektów, po drugie kompletnie nie mam czasu, a po trzecie - kończą mi się zapasy ogniwek!
To już nie przedłużając, oto kolczyki:
Ogniwka i pozostałe elementy metalowe w kolorze czarnym, a te koraliki to jasnozłote szklane perełki od Preciosy, których mam jeszcze sporo.
Zrobiłam helmową czapeczkę, którą przedłużyłam splotem IR zamykając wewnątrz perełkę. Jednak nie jest to taki klasyczny helm, bo strasznie namieszałam z rozmiarami ogniwek. Wszystko po to, żeby splot mi się ładnie układał na koraliku. I tak w samej czapeczce są 4 rozmiary ogniwek.
Czapeczka płynnie przechodzi w IR tworząc koszyczek, bardzo luźny, bo w środku mieści się 10 mm kulka.
Górne zwieńczenie IR to autorska modyfikacja jednej z metod wskazanych przeze mnie w poście z zadaniem. Jak dotąd to najlepiej układające się zakończenie z tych, które wypróbowałam.
Generalnie wszystko dopasowywane na bieżąco. Efekt końcowy całkiem mnie zadowala.
Korzystałam z gotowych ogniwek ze stopu żelaza w rozmiarach: 6, 7, 8 10 mm o grubości 1 mm oraz 4 mm o grubości 0,9 mm. Jeżeli macie ochotę dowiedzieć się bardziej szczegółowo co, jak i gdzie, to mogę przygotować fototutorial - dajcie znać, czy chcecie.
Poniżej helmowego koszyczka dołożyłam jeszcze po dwie perełki: 6 i 4 mm. Nie jest to konieczne, bez nich splot też się trzyma kupy, ale ja lubię dłuższe kolczyki.
Dzięki mocno ażurowej strukturze kolczyki są bardzo lekkie - tylko 4 g każdy, choć ich długość bez bigla to prawie 4 cm.
Co prawda IR nie ma tu zbyt wiele, ale i tak zgłaszam kolczyki jako moją ostatnią już pracę na lekcję chainmaille nr 5:
A w kolejce czekają już do pokazania kolczyki box. Właściwie to miałam je pokazać dzisiaj, ale te wepchnęły się bez kolejki, coby do żabki zdążyć ;)
Cudne są i takie zgrabniutkie, zdolne te Twoje łapki, pozdrawiam ,buziaki.
OdpowiedzUsuńDziękuję Anitko :) Całuję :)
UsuńPiękne kolczyki :) dodanie tych dwóch dyndających perełek było naprawę dobrym pomysłem, kolczyki tylko na tym zyskałuy i są jeszcze bardziej eleganckie :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Ja ma słabość do dyndadełek wszelakich ;)
UsuńPiękne kolczyki :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPięknie wykonane, super :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńŚliczności, urocze takie :) Dodanie perełek na dole zdecydowanie na wielki plus (też jestem miłośniczką dłuższych kolczyków... i dyndadełek) :)
OdpowiedzUsuńTutoriali nigdy za wiele, więc ja jestem zawsze na tak :)))
Dzięki Aniu. Dyndadełka zdecydowanie robią różnicę ;) A nad tutorialem pomyślę, jak przewali się wiosenny nawał prac ogródkowych (albo zacznie lać) to coś spróbuję wyskrobać :)
UsuńTo są naprawdę cudowne kolczyki.Miłej niedzieli życzę.
OdpowiedzUsuń