środa, marca 16, 2016

Krople deszczu

Tak mi się jakoś skojarzyły te kolczyki (które rodziły się w bólach bardzo długo), że postanowiłam zgłosić je na wyzwanie Szuflady:


Niedługo minie trzy lata od czasu kiedy zdecydowałam się "zaliczyć" moje pierwsze (i jak na razie jedyne) warsztaty rękodzielnicze, a konkretnie wrapkowe u Kornelii Skubinowskiej czyli Sunflower. Uczyłyśmy się wtedy kilku elementów, bez żadnego projektu, ale jednak była to operacja na "żywym organizmie". Owocem tej nauki stał się wisior: przedziwny, niesymetryczny, trochę chaotyczny, ale i tak go lubię. Może go nawet znacie z mojej galerii na Picasie. Miałam z nim tylko jeden problem - brakowało mi do kompletu kolczyków. Naszukałam się kamyczków, które wyglądałyby chociaż podobnie jak ten w wisiorze... i nic. W końcu po półtora roku spotkałam Kornelię na Giełdzie Minerałów i poprosiłam o pomoc. Takich samych kamyczków wprawdzie nie miała, ale wyszperała mi dwie cudne kropelki lapis lazuli, które odcieniem i fakturą bardzo przypominają ów barwiony kamień księżycowy, który mam w wisiorku. Rok temu zlutowałam bazy do tych kolczyków. Ale dopiero niedawno wzięłam się w końcu do roboty i wykręciłam kolczyki (w jeden dzień). Oto one:


Zrobione są całkowicie ze srebra techniką wire-wrapping. Jeśli to kogoś interesuje to wykorzystałam druty: 1,0 mm próby 925 oraz 0,8 i 0,25 mm próby 999 plus kawałek kulkowego łańcuszka i bigle angielskie (srebro 925), no i oczywiście wspomniane już kropelki lapis lazuli.


Starałam się, aby przy zachowaniu stylu i formy zbliżonej do wisiora były jak najmniejsze. Mam nadzieję, że to mi się udało. Kolczyki razem z biglami liczą sobie niecałe 4 cm długości i ok. 2 cm szerokości w najszerszym miejscu. A i tak są bardzo strojne.


Kolczyki są swoim lustrzanym odbiciem, ale każdy z nich jest podobnie asymetryczny jak sam wisior.


Na koniec zostały zoksydowane i wypolerowane. Przy okazji porobiłam trochę zdjęć podczas tego procesu, tak więc możecie spodziewać się jakiejś małej fotorelacji na temat oksydowania (prosiła mnie kiedyś o to Akrimeks).


A tak wyglądają razem z wisiorem. Chyba pasują?



To teraz jeszcze bransoletka. A może też pierścionek? Ciekawe czy będę potrzebowała na to kolejnych trzech lat?

22 komentarze:

  1. Nie przestajesz mnie zaskakiwać kolczyki są cudnej urody te kropelki pięknie sie prezentują w srebrnej oprawie przez ciebie stworzonej :) Powodzenia Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. łał! ale śliczne! pasuje wszystko pięknie :) a ja już się nie mogę doczekać wpisu o oksydowaniu :) jak to miło, że pamiętałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Oczywiście, że pamiętałam, jednak potrzebowałam trochę zdjęć poglądowych, a dawno nic nie oksydowałam. Teraz muszę to jeszcze zebrać do kupy :)

      Usuń
  3. Przecudny komplecik, powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Agnieszko, są wspaniałe. Naprawdę, podziwiam Twoją umiejętność wykręcania w tak wyrafinowany sposób tego metalu. W Twoich palcach chyba zamienia się w cudowne ozdoby :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Efciu. Tylko, że ja jestem Agata, nie Agnieszka ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Genialne! Do wisiora pasują bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczu nie mogę oderwać. Klejnociki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach, jaki wspaniały komplecik biżuterii.

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne są, jestem pod wrażeniem :-).

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejej, jakie fantastyczne:) i wspaniale pasują do wisiora:) Rzeczywiście bardzo strojny komplecik:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Wolałabym trochę skromniejsze te kolczyki, ale w tym stylu się po prostu nie da ;)

      Usuń
  10. Zrób, proszę, jeszcze pierścionek i bransoletkę, bo jestem strasznie ciekawa, co wymyślisz. Komplecik jest przecudowny, kolczyki pięknie pasują do zawieszki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Zrobię na pewno, pomysł już mam, kamyczki też :)

      Usuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger