czwartek, grudnia 11, 2014

Znowu przerywnik

Nie wiem, czy też się Wam tak zdarza, czy to tylko ze mną jest coś nie tak. Właśnie złapałam się na tym, że mając rozgrzebanych kilka projektów, które wypadałoby pokończyć w tym roku i dwa jeszcze niezaczęte, które muszę skończyć przed Świętami, ja pod wpływem nagłego impulsu wyciągam koraliki i robię coś całkiem innego. Niby nic wielkiego, jeden wieczór i gotowe. Ale mimo wszystko powinnam jednak robić coś zgoła innego. W ogóle ostatnio mam problem, żeby skupić się na tym, co powinnam, stale myśli uciekają mi gdzieś w dal. To chyba przez pogodę i te egipskie ciemności za oknem. O tej porze roku, kiedy dni są tak krótkie, a nie ma śniegu, przez co jest jeszcze ciemniej - taka pogoda nie wpływa zbyt dobrze na psychikę. Wcale się nie dziwię, że podczas nocy polarnej ludzie zaczynają fiksować.
Dobra, już nie marudzę, tym bardziej, że jakby na przekór moim słowom właśnie wyszło słoneczko. No to idę trochę fotek popstrykać póki się da, bo ostatnio słoneczko to w końcu rzadkość.
A wracając do tematu... Założyłam ostatnio bluzeczkę (nota bene mam ja od lat i bardzo lubię w niej chodzić), która ma trochę nietypowy kolor - ni to morski, ni to niebieski i w dodatku dość spory dekolt, który pasowałoby czymś zapełnić. Szali ani apaszek raczej nie noszę, pozostaje więc naszyjnik. Okazało się, że w takim kolorze mam tylko kulkowe dyndadełka do tego lariatu. Pod zimową kurtkę lariat nie jest najwygodniejszym rozwiązaniem, a że zostało mi jeszcze trochę tych niebieskich koralików, to wymyśliłam sobie alternatywny naszyjnik. Prosty sznur na 5 koralików w rzędzie, krótki, ale nie za bardzo, taki w sam raz do dużego okrągłego dekoltu. Robótka akurat na jeden wieczór:


Wkleiłam go w magnetyczne zapięcie, żeby było wygodnie:


W słoneczku pięknie się błyszczy:


Użyte koraliki to Preciosa Rocaille 10/0 w kolorze Opaque-Lustered Med Blue. Naprawdę śliczny kolorek.

Kiedy robiłam dziś zdjęcia, zauważyłam, że te parę dni z przymrozkami nie zrobiły większego wrażenia na moich różyczkach przed domem, które kwitną sobie w najlepsze:



Czy to aby nie przesada, żeby w połowie grudnia kwitły róże?

12 komentarzy:

  1. Też mam rozgrzebane kilka prac, najprawdopodobniej część z nich spruję bo już dziś wiem, że nie były trafionym pomysłem :)
    Piękny ten Twój naszyjnik, prosty i przez to uniwersalny, bardzo lubię takie projekty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym wolała robić po kolei, ale czasem czegoś braknie i w oczekiwaniu na dostawę zabieram się za inną robótkę i potem mam ich nawet z pięć zaczętych (nie licząc tych, w których coś mi nie gra i odkładam czekając na olśnienie).
      A naszyjnik taki codzienny, ale kolor koralików piękny :)

      Usuń
  2. Naszyjnik piękny, ale ja i tak nie noszę biżuterii, więc tylko oglądanie mi pozostało, chociaż oczy nasycę jego widokiem.
    Bardzo podobają mi się te grudniowe róże, niby zimno, a one na przekór wszystkiemu, kwitną równie pięknie, jak wiosną czy latem, bądź jesienią.
    Korzystaj z każdej chwili ze słoneczkiem, doładowuj baterie organizmu, bo do wiosny jeszcze daleko. Pozdrawiam.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, mogłabyś czasem coś założyć, tak dla siebie, chyba,że nie lubisz.
      A róże faktycznie mnie zaskoczyły, bo te, które były już rozwinięte to oczywiście obmarzły, ale pączki jak widać nie i teraz się otwierają :)
      Słoneczko jest cenne o każdej porze roku, ale teraz to ja przede wszystkim czekam na śnieg :)

      Usuń
  3. Agatko naszyjnik piekny ,w prostocie jest ukryta moc.
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, skomplikowane projekty fajnie się tworzy, ale do noszenia potrzebne są te prostsze :)
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Niestety obecnie mam podobnie - kilka różnych projektów rozgrzebanych, koraliki walają się gdzieś między drutami i plastrami drewna... no koszmar co ta pogoda robi z człowiekiem :) A naszyjnik jest super, ma piękny kolor, który jest jego głównym atutem, więc prosta forma zdecydowanie wystarczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, u mnie wprawdzie nie ma plastrów drewna (choć właściwie to kilka by się znalazło), ale za to są inne rzeczy - tkaniny, wstążki, włóczki... a weny brak, a może raczej chęci do pracy. Mamy teraz jeden z najmniej korzystnych dla człowieka okresów w roku (drugi według mnie to przedwiośnie). Trzeba to jakoś przetrwać.
      A naszyjnik składa się głównie z koloru i dzięki dzisiejszej chwili ze słońcem udało mi się w miarę wiernie ten kolor pokazać :)

      Usuń
  5. Śliczny naszyjnik. Jest w takim kolorze, że będzie pasował do wielu rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Kolor tym bardziej uniwersalny, że to mój ulubiony :)

      Usuń
  6. Minimalistyczny, ale jest w nim to coś, że przyciąga wzrok :-) Piękny i ten kolor! :D
    A co do róż w grudniu - no masakra już coraz rzadziej jest śnieg na święta :( Niestety!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To :coś" to zdecydowanie kolor! :)
      Lubię róże, ale na Boże Narodzenie wolałabym jednak śnieg :)

      Usuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger