Zaczęło się od zaproszenia do społeczności G+ Kocham dzierganie. No, ale jak to: "kocham dzierganie", a nie dziergam? Musicie przyznać, że to zupełnie nie na miejscu. Wstyd przyznać, ale ostatnio bardzo zaniedbałam "śtrykowanie" - tak zawsze mówiła moja Babcia i uważam, że brzmi to dużo lepiej, niż "robienie na drutach", bo przecież na drutach, to robią jaskółki... a kojarzy mi się to głównie z tym wierszem:
Ciotka Danuta
Gruba ciotka Danuta
Robi swetry na drutach.
Już po pięciu minutach
Dowiedziały się o tym jaskółki,
Gwałt podniosły z wróblami do spółki:
„Jak to? Ciotka Danuta
Robi swetry na drutach?
Na drutach siadają ptaki,
Lecz ciotka? Skąd pomysł taki?
A lećcież do niej gromadnie,
Bo wam ciotka z drutów spadnie!”
(Jan Brzechwa)
A pomyśleć, że kiedyś druty były moim nieodłącznym atrybutem - dziergałam w szkole na przerwach, na uczelni na wykładach, w tramwaju, autobusie czy pociągu, na obozach i wycieczkach i w ogóle zawsze i wszędzie. A teraz... lepiej nie mówić... Dodatkowo naoglądałam się ostatnio na waszych blogach różnych cudownych chust, serwetek i sweterków i pozazdrościłam. Dlatego zanurkowałam w czeluściach pawlacza z włóczkami i wyciągnęłam pewną granatową wełenkę. Kupiłam ją kiedyś okazyjnie w dość dużej ilości. A było to w czasach, kiedy okazją było samo pojawienie się czegoś w sklepie - najpierw się kupowało, a dopiero potem wymyślało co z tego zrobić. Ja wymyśliłam komplecik: tę spódniczkę i sweterek. Jednak po zrobieniu spódniczki osiadłam na laurach i sweterek odłożyłam na bliżej nieokreślony czas. Kiedy tylko wrzuciłam włóczkę na druty, zaraz przypomniałam sobie dlaczego tak się stało. Wełenka jest cieniutka i ciemna - robi się nią bardzo ciężko.
Sweterek będzie wykonany bezszwowo (oba przody i tył w jednym kawałku) i podobnie jak to było w przypadku spódniczki bez żadnego projektu - nic nie planuję naprzód, tylko improwizuję na bieżąco - hulaj dusza, piekła nie ma. Jedynym zaplanowanym elementem jest liczba oczek początkowych, która przy drutach 2,5 mm wyniosła 285 oczek.
Na dole będzie ażurowa plisa. Na razie zrobione mam tyle (16 rzędów):
Przybywa bardzo powoli... Dawno nie robiłam nic więcej, jak czapka czy szalik, a ten ażurek początkowy jest dość skomplikowany, więc mylę się co chwila. Druty cienkie, żyłka trochę za krótka, dodatkowo, co widać na następnym zdjęciu - nic nie widać, a przynajmniej ja widzę niewiele, chyba, że przy bardzo mocnym świetle.
Sweterek będzie powstawał głównie na trybunach basenu, gdzie niestety światło jest mocno rozproszone, więc na pewno pomyłek nadal będzie sporo i tempo niewiele wzrośnie. Ale przynajmniej zaczęłam i jestem z siebie bardzo dumna. Postanowiłam pokazywać co jakiś czas postępy, bo doszłam do wniosku, że to mnie trochę zdopinguje do pracy i w ten sposób może uda mi się również skończyć.
Mnie podobnie jak Ciebie sumienie drze ale czasu brak. Trzymam kciuki za robótki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chyba nie podziękuję, żeby przypadkiem nie zapeszyć ;-)
UsuńPozdrawiam
no to czekamy na efekt końcowy,powodzenia!!!!
OdpowiedzUsuńnapewno wyjdzie cacuszko
OdpowiedzUsuńDzięki! Zobaczymy, co wyjdzie, ale na razie robi się bardzo pomalutku, bo w tzw. międzyczasie powstaje tysiące innych rzeczy ;-)
Usuń