Dziś rano byliśmy świadkami takiego oto spotkania:
Nasz pies nie do końca był pewien, czy się bać, czy może spróbować się pobawić. W każdym razie obie strony były jednakowo zaciekawione:
Jak już się poobwąchiwały, to zaczęły się gonić tam i z powrotem wzdłuż płotu jak psy :) Niestety nie byłam w stanie tego sfotografować, bo co rusz uciekały mi z kadru.
W końcu daniele zdecydowały się pójść dalej. Ale jak zobaczyły, że zmierzam w ich stronę z aparatem, to poczekały na mnie, żeby mi jeszcze raz zapozować. Robiąc to zdjęcie byłam ok. 5 m od nich.
Daniele pojawiły się w naszej okolicy ostatniej zimy. Na początku była to mamusia z dwoma synkami, Na wiosnę dołączył do nich tatuś. Widziałam go jeszcze z zeszłorocznym porożem i wiem, że to co teraz ma głowie to nie jest nawet jeszcze połowa. Jesienią będzie naprawdę imponujące. Dziś odwiedził nas tatuś z jednym z synków.
Rodzinka prawdopodobnie uciekła z pobliskiej zagrody, ale nikt ich nie próbuje odzyskać. Cóż, wykarmienie takiego stadka nie jest tanie... U nas w paśniku zimą zawsze się coś znajdzie, a łąka obok duża i spokojna, więc chętnie nas odwiedzają. I daniele, i sarny i wiele innych zwierząt.
Fantastyczne spotkanie! U mojej prababci bywały takie widoczki. A ja osiedlowy mieszczuch cieszę się jak mi koty przychodzą na balkon :-)
OdpowiedzUsuńNo, cóż, takie są uroki życia "na zadupiu". Ale wbrew pozorom w centrach wielkich miast żyje sporo dzikich zwierząt, tylko mało kto potrafi je zobaczyć :)
UsuńTakie spotkanie bardzo cieszy :) Mam działkę na takim odludziu , ale moje spotkania bywają w
OdpowiedzUsuńlesie , nagle słyszę wielki rumor a tu jeleń wyskakuje :) Cud natury :)
U nas takie odwiedziny nie należą do rzadkości. Na terenie wsi jest zdecydowanie więcej saren niż np. krów... A jest to raptem 15 km w linii prostej od Rynku Głównego w Krakowie.
UsuńTo daniele są przy Krakowie?W jakich okolicach?W stronę Olkusza?
UsuńCudowne obrazki.:)
OdpowiedzUsuńOj, tak :)
UsuńRewelacja! Ja tylko kilka razy widziałam daniele na żywo "w naturze", więc zazdroszczę takich spotkań. PS: Dzięki wielkie za namiary :-)
OdpowiedzUsuńJak już wcześniej pisałam - takie uroki mieszkania "na zadupiu" - częściej odwiedzają nas dzikie zwierzęta niż ludzie...
UsuńA namiary jeśli tylko okazały się przydatne, to bardzo się cieszę :-)