No może nie w sposób ciągły, ale skutecznie robótką dziury czasoprzestrzenne zapełniam. Są takie sytuacje, kiedy tylko na drutach da się działać, więc działam, choć idzie mi trochę jak krew z nosa :-(
Mam rozpoczęte dwa projekty koralikowe i dzięki "przepięknej" pogodzie w ten weekend poszłam z nimi jak burza, tak, że mi się koraliki skończyły. Czekając na dostawę złapałam za mój granatowy sweterek. Dlatego ten post będzie całkowicie nie-biżuteryjny.
W tym momencie mam zrobione ok 25 cm sweterka. Może nie wygląda to imponująco, ale jeśli się popatrzy z trochę innej perspektywy to daje to ok. 120 rzędów x 285 oczek w części głównej (czyli tułowiu) i tyle samo rzędów na rękawach - wtedy brzmi to już znacznie lepiej.
Jak już kiedyś wspominałam idę na żywioł (czyt. improwizuję), dlatego całość robię symultanicznie: na jednym drucie mam tułów (czyli tył i 2 przody w jednym kawałku), a na drugim dwa rękawy i przerabiam je w miarę jednocześnie. W tym momencie wygląda to tak:
Tułów (ledwo się mieści na drucie):
Jeden z rękawów nawet lekko rozprasowałam, żeby lepiej było widać wzory:
Wracając do tempa dziergania. Zastanawiałam się dlaczego tak wolno mi idzie. W końcu jestem raczej doświadczoną dziewiarką, na drutach zasuwam od czterdziestu lat i idzie mi to dość sprawnie. Doszło do tego, że nawet włączyłam stoper. I okazało się, że zrobienie jednego rzędu tułowia (takiego bez przeplotów) zajmuje mi ok. 10 minut! Z przeplotami nawet 2-3 razy dłużej. Zaczęłam baczniej zwracać uwagę na co tracę tyle czasu i okazało się, że co najmniej połowa czasu schodzi mi na przesuwaniu oczek po drucie (a konkretnie z żyłki na drut). Kiedy nabrałam te 285 oczek na moje ukochane stare niemieckie druty (tak, znowu z NRD), okazało się, że nie mieszczą mi się na żyłce. Zakupiłam więc w pasmanterii takie z dłuższą żyłką, niestety bliżej nieokreślonego pochodzenia.
Przyjrzyjcie się na zdjęciu jak wygląda miejsce łączenia żyłki z drutem - u góry te z pasmanterii, na dole - stare niemieckie. Myślę, że komentarz jest zbędny:
Nie muszę chyba dodawać, że przy rękawach robionych na tych drugich drutach nie mam żadnego problemu.
Swoją drogą mam te druty kilkadziesiąt lat, a dopiero na fotografii makro zauważyłam, że jest na nich wybity rozmiar... a ja zawsze posiłkowałam się suwmiarką.
Na koniec mam dla was prezent-niespodziankę. Widzicie na górze, przy samym drucie motylki? Mam dla was schemat na nie. Wzór jest naprawdę prosty. Wymyśliłam go robiąc ten sweterek i na wszelki wypadek zapisałam, żeby nie zapomnieć. Oto on:
Zrobiłam nawet próbkę z jaśniejszej włóczki, żeby lepiej było go widać.
Jeśli macie jakieś wątpliwości, to pytajcie. Na pewno odpowiem.
No kochana... idziesz na żywioł, ale jaki fajny wzorek Ci wychodzi!!! Aż sama mam ochotę "odkurzyć" druty. I kolorek bardzo ładny!! To będzie śliczny sweterek.
OdpowiedzUsuńKolorek rzeczywiście ładny, taki "ciepły" granat. Trochę podobny do odcienia tych ślicznych koralików, z których niedawno zrobiłam lariat :)
UsuńA sweterek mam nadzieję, że będzie ładny, tylko muszę rozejrzeć się za jakimiś lepszymi drutami, bo na tych to raczej do zimy go nie skończę :-(
Co do wzorka, to jak go teraz widzę, to w jednym miejscu powinnam była zrobić trochę inaczej, ale pruć na pewno nie będę! Taki już urok improwizacji, że czasem wychodzi coś niezamierzonego :)