wtorek, grudnia 12, 2017

Wyzwanie

To zamówienie okazało się prawdziwym wyzwaniem, choć z początku na takie nie wyglądało. A było to tak:
Skontaktowała się za mną Pani z zapytaniem, czy zrobiłabym takie kolczyki (i przesłała zdjęcie).


Podobno nikt nie chciał się podjąć tego zadania. A ja... cóż, lubię wyzwania, w dodatku jestem uparta, więc obiecałam spróbować. Generalnie wzór nie był mi całkiem obcy, to znaczy widziałam już takie (na zdjęciach) i były od jakiegoś czasu w szufladce "do wypróbowania".
Splot bazowy okazał się dość łatwy - to 4 Winds/Cloud Cover. Pojedynczy element robi się błyskawicznie i bezproblemowo. Zdecydowanie za łatwo się to zaczęło.


Pierwsze schody zaczęły się przy próbie połączenia kilku elementów. Ja mam problem z czytaniem (a właściwie ze zrozumieniem) słownych opisów. Język, w którym ten opis jest napisany nie ma tu kompletnie żadnego znaczenia, czasem wręcz szybciej złapię coś po angielsku (bo jest bardziej jednoznaczne), jak po polsku. W tym przypadku było wyraźnie napisane, że do Cloud Clover łączymy tak, a do 4 Winds trzeba ten element ułożyć "w drugą stronę". Trochę czasu zajęło mi rozpracowanie, co znaczy ta "druga strona". Właściwie to udało mi się to przez przypadek, elemencik jest malutki, moje paluchy grube i kiedy próbowałam go jakoś przytrzymać w palcach, to mi się sam przekręcił i... Eureka! To o to chodziło!


Potem trzeba było dobrać odpowiednie wielkości ogniwek, tak żeby całość była wystarczająco sztywna. W opisie na Mailleartisans podają AR = 3,1, ale skąd ja niby miałabym takie wziąć? Na szczęście okazało się że równe 3,0 też się da połączyć, choć całość jest już tak ciasna, że aż musiałam kupić sobie nowe szczypce o cieniutkich końcówkach.


No i jeszcze na koniec: jak to zamknąć na środkowym kółeczku? Po wielu próbach ustaliłam jego wielkość na AR = 4,5, grubość drutu taka sama. Mając bardzo cienkie szczypce można na nim zamknąć 3 ramiona, a czwarte trzeba dołączyć potem. Przy takiej ciasnocie ważna jest dosłownie nie tylko kolejność dołączania poszczególnych ogniwek, ale także kierunek.


Kolczyki są bardzo delikatne, rozpiętość samej rozetki to tylko 2 cm, a wykonane z aluminium dodatkowo są bardzo lekkie.
Rozpracowanie całej gwiazdki zajęło mi tydzień, ale w końcu się udało i co najważniejsze, teraz już potrafię to powtórzyć bez większych problemów, to znaczy ciasnota tego wzoru zawsze będzie się dawała we znaki, ale już wiem jak.


Od razu zrobiłam dwie wersje: całą srebrną (bright aluminium) i ze "złotym" środkiem (bright alumnium + brąz). Oto mała zajaweczka wersji monochromatycznej. Tylko tyle, bo ciągle nie mam czasu rozłożyć się ze zdjęciami.


Moja klientka zdecydowała się na tę z brązem, srebrna jest do wzięcia. Wiem, że kolczyki bardzo jej się spodobały, a to dla mnie największa zachęta do dalszej pracy. Już myślę nad innymi wersjami kolorystycznymi i rozmiarowymi. Plus oczywiście wersja pięcio- i sześcioramienna.

7 komentarzy:

  1. Świetnie sobie poradziłaś :) przepiękne kolczyki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :) Nie wytrzymałam i zrobiłam kolejne, tym razem cały komplet Właśnie siedzę nad zdjęciami ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem zainteresowana kolczykmi srebro z brazem ostatecznie srebro


    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę o kontakt ab.szybalska@gmail.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger