środa, października 11, 2017

Terapeutyczna miedź?

Niedawno dostałam nietypowe zamówienie. Z początku wszystko wyglądało standardowo: klientka spytała czy mogłaby zamówić bransoletkę taką jak wskazana (dragonback ze stali chirurgicznej), tylko z miedzi. Oczywiście zgodziłam się i  Pani zamówiła dwie bransoletki o długości 27 cm. Byłam zaskoczona, bo nie spotkałam jeszcze nikogo o tak wielkim nadgarstku. Wtedy okazało się, że bransoletki mają być na kostki. Ostrzegłam, że będą one dość ciężkie, na co klientka odparła, że nie ma to znaczenia, bo bransoletki będą zakładane tylko na noc i mają mieć zadanie terapeutyczne - na bóle stawów. Bardzo mnie to zaintrygowało, sama nie jestem fanatyczką medycyny alternatywnej, ale też jej nie neguję. Wcześniej słyszałam już o wielu dobroczynnych działaniach miedzi, ale bez szczegółów, dlatego postanowiłam wgłębić się w temat. Jednak najpierw zrobiłam dwie takie bransoletki:


Noszenie miedzianych bransoletek w zapaleniu stawów to stara ludowa metoda lecznicza. Naukowcy są jednak mocno podzieleni, co do jej skuteczności. Duża część twierdzi, że to bzdura, że nie ma to żadnego wpływu na problem stawów, że to tylko kwestia autosugestii. Jednak, jak wiadomo stare ludowe metody zazwyczaj mają jakiś sens, tym bardziej, że wiara w miedź terapeutyczną pojawiała się w wielu dość odległych od siebie kulturach (u Masajów, Indian południowoamerykańskich, Szerpów, w chińskiej medycynie) i kontynentach, więc są i tacy, którzy próbują to działanie jakoś wytłumaczyć.


Zacznę od faktów naukowo udowodnionych, co do których wątpliwości nie ma. Miedź jest niezbędnym pierwiastkiem śladowym biorącym udział w kilku kluczowych reakcjach enzymatycznych w ludzkim organizmie. To działanie jest dość rozbudowane, więc nie będę się w nie zbytnio wgłębiać, ale jeśli jesteście zainteresowani tematem, to dość obszerne opracowanie na ten temat znajdziecie tutaj. Niepożądany jest zarówno jej niedobór, jak i nadmiar w organizmie, więcej możecie poczytać o tym tutaj. To jeśli chodzi o działanie wewnętrzne. Oprócz tego ma (podobnie jak srebro) działanie antybakteryjne - biobójcze i biostatyczne. potwierdzają to badania naukowe, również w odniesieniu do jej stopów.  Ostatnio coraz częściej korzysta się z antydrobnoustrojowych właściwości miedzi w placówkach takich jak szpitale. Poczytajcie więcej o biobójczych właściwościach metali, to bardzo ciekawe. To i wiele innych ciekawostek znajdziecie też na stronie Europejskiego Instytutu Miedzi.


Ale wracając do bransoletek. Niektórzy ludzie są przekonani, że to właśnie one im pomogły, więc naukowcy próbują jakoś to wyjaśnić. Jest kilka teorii. Jedna z nich głosi, że wielu chorych na zapalenie stawów ma utrudnioną przemianę miedzi dostarczanej z pokarmów, co może nasilać ból stawów, a jony miedzi rozpuszczane przez pot z miedzianej bransoletki mogą wnikać przez skórę do organizmu i w ten sposób łagodzić ból (źródło). Do tego trzeba jeszcze dodać działanie przeciwzapalne i antyoksydacyjne.
Inna teoria głosi, że miedź generuje przepływ energii, która oddziałuje na te bolące stawy. Przyznam się, że nie do końca to ogarniam, ale niektórzy w to wierzą. Bardzo ciekawy artykuł na ten temat znalazłam tutaj. Są to obserwacje własne kogoś, na kogo to działa (podobno) i to bardzo wyraźnie. Autor jest zwolennikiem chińskiej medycyny naturalnej (akupunktura, przepływ energii Chi i te sprawy) i to z nią wiąże terapeutyczne działanie miedzi. Jego nastawienie do tej metody jest bardzo entuzjastyczne (jak na mój gust nawet za bardzo), ale tekst zawiera wiele interesujących informacji, więc polecam do poczytania nawet zagorzałym sceptykom.
Spotkałam się też z teorią, że miedź (ale koniecznie w połączeniu z innym metalem np. srebrem) generuje mikroprądy na powierzchni skóry, których działanie można porównać do zabiegów fizjoterapii. Podejrzewam, że chodzi tu to, że z połączenia dwóch różnych metali i potu, który spełnia tu funkcję elektrolitu, tworzy się ogniwo elektryczne (a raczej mokroogniwo). To ma jakiś sens, ale czy faktycznie działa nie mam pojęcia.
Właściwości antybakteryjne miedzi wykorzystuje się też czasem w walce z dolegliwościami skórnymi, przede wszystkim z trądzikiem młodzieńczym.


W każdym razie moja klientka postanowiła sprawdzić skuteczność tej terapii, którą ktoś jej polecił. Bransoletki miały być całe z surowej miedzi, łącznie z zapięciem, tak, żeby obwód miedzi był zamknięty. To podobno bardzo ważne. Dlatego ukręciłam z drutu miedzianego takie oto zapięcia - haczyki:


Splot, którego użyłam to Dragonback i nadal podtrzymuję moją opinię, że lepiej się on nadaje na bransoletki od Persian Dragonscale, który pokazywałam ostatnio. Oto zbliżenie na splot z góry:


I z boku:


Użyłam ogniwek, oczywiście miedzianych, o parametrach WD = 1 mm, ID = 5 mm (AR = 5), własnej produkcji. Bransoletki miały po ok. 27 cm długości i każda z nich ważyła ponad 40 g. Nie wiem dokładnie ile, bo już po dokonaniu pomiarów musiałam je jeszcze trochę wydłużyć. W każdym razie były dość ciężkie.


Ciekawa jestem czy działają. Pewnie nie wytrzymam i za jakiś czas spytam o rezultaty terapii. Ciekawa też jestem Waszej opinii na ten temat, może macie jakieś własne spostrzeżenia, czy doświadczenia w tym temacie? Jeśli tak, to bardzo chętnie o nich przeczytam.

I jeszcze korzystając z okazji chciałam przypomnieć Wam o akcji rabatowej "Polecam Royalove", w imieniu sklepu Royal-Stone zapraszam na zakupy.

10 komentarzy:

  1. Miałam to szczęście i okazję widzieć te ccacka na własne oczy i dotknąć te cuda. Faktycznie, wagę swoją to ma, ale niezaprzeczalny urok również i cokolwiek by to nie było, czy autosugestia, czy naukowo udowodniona metoda, niech pomaga klientce w powrocie do zdrowia. Wszak wiadomo, że połowa sukcesu, to właściwe nastawienie, drugie pół, niech to będą te przecudnej urody bransoletki.
    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Bożenko :) Też mam nadzieję, że będą działać jak należy ;)
      Całuję :)

      Usuń
  2. Nie słyszałam o leczeniu miedzią. Daj znać czy klientce pomogło czy nie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. bliska mi osoba ma ogromny problem z reumatyzmem, więc przekażę jej tę sugestię - może choć odrobinę ulży w bólu. Jestem jednak pewna, że piękno Twojej pracy samo w sobie będzie miało moc terapeutyczną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nic nie sugeruję, ja się tylko zastanawiam. Nie mam wyrobionego zdania na ten temat, ale mnie to zainteresowało :)
      Dzięki :)

      Usuń
    2. wychodzę z podobnego założenia :) nie wydaje mi się, żeby mogło zaszkodzić, ale może pomoże ... :) zgłębienie tematu pozostawię zainteresowanej

      Usuń
  4. Bransoletka jest piękna i przynajmniej w tej kwestii nie ma wątpliwości. Co do działania terapeutycznego, no cóż, piękno też leczy :P Wydaje mi się, że jak ktoś cierpi, to będzie szukał wszelkich sposobów pomocy i nawet jeśli to placebo, a pomogło, to świetnie, tak trzymać. Ja słyszałam o pozytywnym działaniu złota i bursztynu w chorobie reumatycznej, a że sama się z taką zmagam, to próbowałam. Jakiś rewelacji nie zaobserwowałam, pomogła dopiero odpowiednia dieta. Ale pamiętam, jak bioenergoterapeuta (tonący brzytwy się chwyta) ochrzanił mnie o te bursztynowe korale i łańcuszek ze złota, że uwaga, nie wolno zamykać obwodów, bo to zaburza przepływ energii i leczenie :) I bądź tu mądry. A lekarz i tak wyśmiał jedno i drugie, i zapisał leki, które też nie działały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Asiu :)
      Jeśli chodzi o to działanie terapeutyczne, to jak widzę, ilu ludzi, tyle teorii ;) Najgorsze, że coraz częściej leki nie działają i dlatego ludzie szukają innych rozwiązań. W sumie to nieważna metoda, ważne, żeby pomogła :)

      Usuń
    2. Całkowicie takich ludzi rozumiem i uważam, że czasami trzeba sobie pomóc samemu, zwłaszcza gdy medycyna zawodzi. Niestety środowisko akademickie bardzo neguje, wręcz piętnuje wszelkie alternatywne metody leczenia, bo to wbrew procedurom, nauce itp. Ja jednak wolę być nielegalnie zdrowa, niż legalnie chora i pewnie wiele osób też :)

      Usuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger