piątek, czerwca 03, 2016

Sentymentalna podróż w czasie

Dzisiaj będzie makramowo i sentymentalnie. A tak mnie jakoś wzięło, chyba się starzeję :P
Tak w ogóle to miałam pokazać hurtowo moją ostatnią makramową produkcję, ale zrobiłby się z tego straszny tasiemiec, więc pozostanę jedynie przy mojej pracy na lekcję u Joasi nr 12:


Niedawno moja córka wybierała sobie koraliki na bransoletkę dla siebie i dokopała się do moich stareńkich drewnianych koralików. Stwierdziła, że one są najlepsze, bo mimo, że kolorowe, to widać, że to drewno. Koraliki te (zresztą nie tylko te) kupowałam jakieś 40 lat temu w Cepelii przy ul. Wiślnej w Krakowie, pamiętam jakby to było wczoraj. No to już wiecie skąd ten tytuł. Ale to nie wszystko. W tamtych czasach przeżywałam swoistą fascynację makramą, wyplatałam oczywiście głównie biżuterię (choć nie tylko, bo popełniłam też np. torebkę) i używałam do tego jedynej sensownej rzeczy, jaką można było wówczas zdobyć, czyli lnianego szpagatu. Bardzo przyjemnie się z niego wiązało węzełki, a i efekt był ciekawy. Oczywiście obowiązkowo z dodatkiem drewnianych koralików. Już od jakiegoś czasu próbuję gdzieś zakupić podobny szpagat i powiem Wam, że to kompletna porażka. Mam już 4 szpulki i żadna nie jest taka jak tamten sprzed lat. Ten współczesny jest sztywny, ostry, słabo skręcony i bardzo nierówny, choć na pierwszy rzut oka wygląda podobnie. Ciężko z tego zrobić coś biżuteryjnego. Może wiecie gdzie można zdobyć taki szpagat jak ten stary? W ogóle tęsknię za lnem z lat 70-tych. Nie był on wtedy towarem luksusowym, jak teraz. Bez problemu można było kupić płótno lniane (również surowe "szare" - moje ulubione), czy nici i było to wszystko naprawdę dobrej jakości. Ale mnie wzięło; ale już się biorę do kupy.

Kiedy wyciągnęłam te stare koraliki, to zachciało mi się takiej zgrzebnej bransoletki, jak z dawnych lat. Pierwsze podejście okazało się chybione - plecionka była tak szorstka, że nie dałoby się jej nosić. Więc zakupiłam kolejną szpulkę szpagatu. Ten okazał się najlepszy z tych co mam (choć do tego starego to jeszcze mu daleko) i zrobiłam wreszcie te bransoletkę. Oto ona:


Korzystałam z tego filmiku od Macrame school, choć teraz zrobiłabym to trochę inaczej.


Bransoletka jest bardzo sztywna, ale ręki już nie zjada (przynajmniej nie od razu), więc może ją trochę latem ponoszę. Nawet rozważam dorobienie do niej jakichś kolczyków.


Nie wiązało się jej zbyt komfortowo. Słaby skręt i bardzo dużo nierówności nie ułatwiały pracy. 


Przez to również cała bransoletka nie jest idealna, ale taka jej uroda i to efekt raczej pożądany.


Oczywiście zamiast zapięcia na guziczek zrobiłam klasyczną shambalową regulację.


Wzór owali bardzo przypadł mi do gustu i to z pewnością nie ostatnia bransoletka tego typu. Ale następna będzie już chyba z "normalnego" sznurka.

23 komentarze:

  1. Piękna, uwielbiam takie klimaty :-) Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super bransoletka, niby wzór taki sam, a każda ma w sobie inne życie! pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękna! :) Uwielbiam takie "zgrzebne", surowe lniane rzeczy, pełen zachwyt ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Ja też zawsze uwielbiałam len, szczególnie ten niebielony :)

      Usuń
  4. Bransoletka wygląda prześlicznie. Będzie pięknie pasować do letnich kreacji.
    Cóż, wyobrażam sobie że ten sznurek łatwy nie był, ale poradziłaś sobie z nim perfekcyjnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Beatko. Też myślę, że na lato się przyda :)

      Usuń
  5. Bransoletka wyszła piękna i bardzo naturalna, idealna na lato :). Też poszukuję dobrego sznurka, niestety póki co na taki nie trafiłam, te które są ogólnodostępne, praktycznie nie nadają się do makramy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Cały czas wierzę, że w końcu znajdę taki sznurek :)

      Usuń
  6. Lubię taką "codzienną biżuterię", Twoja wygląda znakomicie. Ala

    OdpowiedzUsuń
  7. Agatko świetnie wyszła ,jest idealna i pasuje do bardzo wielu ciuszków.Kiedyś próbowałam coś wypleść z podobnego sznurka i wiem ile to trudu i nerów kosztuje,zatem podziwiam cierpliwość i wykonanie .
    Pozdrawiam ciepluśko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Danusiu. No z tymi sznurkami lekko nie ma ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. łatwo nie było, ale cierpliwa z Ciebie osóbka i świetnie dałas rade. bransoletka idealna do letnich kreacji. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Haniu. Do takich rzeczy to cierpliwości mam dosyć ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Na tym polega główny problem z rękodziełem, zazwyczaj nie widać ile trudu trzeba było włożyć w wykonanie czegoś.
    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger