poniedziałek, listopada 16, 2015

Listki

Wycięło mi cały tydzień z życia. Dopadło mnie choróbsko i strasznie mnie wymęczyło. Czuję się jakbym przez ten tydzień kopała rowy, albo rąbała drzewo, a ja ledwo byłam w stanie zrobić zakupy i ugotować obiad. Na szczęście już mi przeszło, tylko jeszcze strasznie zmęczona jestem. Posty, które opublikowałam w ubiegłym tygodniu miałam na szczęście przygotowane wcześniej, dzięki czemu udało mi się nie zniknąć całkowicie, do Was również zaglądałam, ale zostawianie komentarzy było już ponad moje siły. Przez kilka dni nawet za druty nie byłam w stanie złapać, ale jak mi się trochę polepszyło to nie wytrzymałam i wyprodukowałam kilka maleństw.
Już od dawna podziwiałam w zagranicznych galeriach (głównie amerykańskich) prace chainmaillowe z dodatkiem metalowych łuseczek. Nie wytrzymałam i trochę sobie takich zakupiłam. Niestety tanie one nie są, więc nie mam ich wiele. No i właśnie wzięło mnie na eksperymenty z udziałem tychże łusek. Na początek zrobiłam takie proste delikatne kolczyki, całe w kolorze srebrnym.



Kolczyki nie są duże (długość ok. 3 cm + bigiel) i niesamowicie lekkie, bo łuseczki są z cieniutkiej blaszki aluminiowej.


Do nich dorobiłam jeszcze wisiorek z trochę większej łuseczki i ogniwek, ale wzór taki sam.


Długość wisiorka to 5 cm razem z krawatką.
Taki trochę komplet - nie komplet, bo łuski w kolczykach mają satynowe wykończenie, a ta w wisiorku jest bardzo błyszcząca.


W sumie na zdjęciach widać to znacznie lepiej jak w realu.


Zrobiłam jeszcze jedne kolczyki, tym razem z zielonymi łuskami.



Element chainmaillowy jest tu trochę masywniejszy, ale nadal to drobinki i równie lekkie. Ich długość to 3,5 cm + bigiel.


Co sądzicie o takich wzorach? Właściwie to nie wszystkie jakie zrobiłam, ale resztę pokażę przy innej okazji. Za to teraz pokażę jeszcze kolczyki, które wykonałam wczoraj wieczorem w przypływie nagłej weny, według znanego już Wam trójkątnego wzoru, ale w zupełnie innej kolorystyce. Kiedyś bawiłam się trochę grafiką w Wordzie, szczególnie lubiłam gradientowe wypełnienia. I tam wśród tych wstępnie ustawionych był taki o nazwie "ogień". Gradient ten przechodził od żółtego, przez pomarańcz, czerwony i brązowy do czarnego. I to właśnie on był inspiracją kolorystyczną dla tych kolczyków, choć jak teraz na nie patrzę, to widzę raczej kolory niemieckiej flagi. Ale może pozostańmy jednak przy "ogniu". Oto one:


Zdjęcia robiłam przed chwilą, pogoda niespecjalna, światła za grosz, więc kolory takie trochę "wyprane". W rzeczywistości są znacznie bardziej ogniste.


Bigle pozłacane, ogniwka z anodyzowanego aluminium w kolorach (od góry): Orange, Red, Black.

20 komentarzy:

  1. wow!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    normalnie mnie zatkało....cudne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie łuski pierwszy raz na oczy widzę, ale są naprawdę świetne! bardzo ciekawie to wygląda :)
    A ogień od razu skojarzył mi się z ogniem (nie z flagą) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo u nas takich łusek nie uświadczysz, chyba tylko w USA. Wpisz sobie do wyszukiwarki na Etsy: "chainmaille jewerly, scales" to wyskoczy Ci ich więcej. Ja wpadłam w szał i testuję coraz to nowe wzory, więc niedługo znowu się pojawią:)

      Usuń
  3. ale śliczne Agatko - jak zwykle :) bardzo fajny pomysł na połączenie ogniwek z łuskami - fajne by też były inne kształty - a może można wykorzystać do tego zawieszki oferowane w różnych sklepach biżuteriowych? ja kupowałam na qnszt.pl
    a te ostatnie rzeczywiście takie ogniste wyszły - bardzo fajne połączenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Pewnie, że można wykorzystać inne zawieszki (byle miały dość dużą dziurkę). Niektórzy wykorzystują nakrętki od śrubek lub kluczyki z puszek po napojach i też świetnie to wygląda. Możliwości są praktycznie nieograniczone :)

      Usuń
  4. Strasznie podobają mi się te łuski, zwłaszcza zielone :) Pięknie wszystko ze sobą połączyłaś, więc efekt jest powalający :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Niestety te zielone miałam tylko dwie (mam jeszcze kilka większych), ale będą też inne kolory :)

      Usuń
  5. Widzę Agatko, że i Ciebie wirus dopadł - mam nadzieję, że szybciutko wrócisz do zdrowia.
    Śliczne są te Twoje kolczyki! Zauroczyły mnie te pierwsze, srebrne - są cudne i bardzo w moim guście.
    Przesyłam uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano taką porę mamy, co ja wirusy lubią ;-) Ja już jestem zdrowa, teraz próbuję ogarnąć to wszystko co zaniedbałam w zeszłym tygodniu. Te kolczyki to pierwszy rzut efektów mojej "chorobowej weny". Jest już tego znacznie więcej, mam tylko problem ze zdjęciami, bo światło mi gdzieś znikło :-) ale powolutku będę pokazywać.
      Dziękuję Ewuniu i pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  6. Agatko takie łuski pierwszy raz widzę i widzę też w nich ogromny potencjał,można poszaleć z formami,kształtami i Ty z pewnością dasz temu radę .Kolczyki są kapitalne,szczególnie wszystko co srebre powoduje,że oczy mi się świecą jak 5-złotówki.
    Ale myślę ,że każdy kolorek będzie wyglądał extra.
    Kochana na koniec życzę dużo zdrówka ,wierzę że umiesz się sama wykurować także wszelkie słoikowe zapasy w ruch i wszystko będzie dobrze.
    Buziaczki :) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Potencjał w nich drzemie ogromny, już mam kilka nowych wzorów. Szkoda, ze dostać je można chyba tylko w USA.
      Dziękuję Ci Danusiu bardzo! Już się wykurowałam i powoli nadrabiam zaległości :)
      Całuję :)

      Usuń
  7. Srebrne listki są przeurocze :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Agato , świetne są te Twoje łuski , cudowne :) Życzę zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przepadam za zielonym, sama nie wiem, dlaczego, ale jak tylko zobaczyłam te zielone łuski, od razu się zakochałam :) Wyglądają pięknie i są niesamowicie eleganckie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi czytać takie słowa :) Dziękuję bardzo :)

      Usuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger