niedziela, kwietnia 26, 2015

Efekt frustracji

Rzecz, którą Wam dzisiaj zamierzam pokazać to taka jakby forma terapii. No, bo co jest najlepszym lekiem na całe zło? Oczywiście szydełkoralikawanie. Dlatego zamiast popadać w depresję wyszydełkowałam sobie taki oto prosty naszyjnik.


Ale może najpierw, na początek, winna jestem wyjaśnienie, co spowodowało u mnie tę tytułową frustrację. Otóż wymyśliłam sobie kolczyki. Takie na lato, do podkoszulka. Co gorsza odczułam nieodpartą potrzebę zrobienia ich już, natychmiast, tu i teraz. Więc złapałam za igłę i koraliki, siadłam wieczorkiem i uszyłam... no nie całkiem, bo brakło mi koralików, dokładnie 10 (słownie dziesięciu!). Gdyby chodziło o pół opakowania, to jakoś bym to przebolała, ale 10 sztuk! I to w dodatku w chwili, kiedy obiecałam sobie, że póki co nie kupuję żadnych nowych koralików dopóki trochę nie uszczuplę posiadanych już zapasów. No powiedzcie, czyż nie jest to frustrująca sytuacja? Bo mnie wkurzyło to okropnie.
Tak więc najpierw złapałam za kosiarkę i zainaugurowałam sezon koszenia trawnika, a kiedy już nie miałam siły pchać jej (kosiarki) pod górę, to siadłam na kanapie i nawlekłam resztkę szarych koralików, które zostały mi po zrobieniu lariatu. Strasznie dawno nie miałam szydełka w dłoni i powiem Wam, że trochę się stęskniłam. Naszyjnik jest bardzo prosty i właściwie to nie ma co pokazywać, to raczej pretekst, żeby się trochę wyżalić :)


Może być noszony samodzielnie, lub zamiast lariatu do kompletu.
Można na nim powiesić jakiś wisiorek, albo i nie. Na razie nie, bo nie mam nic odpowiedniego.


Kolor jest na tyle uniwersalny, że na pewno nie będzie się w szafie kurzył.


A jak już się dorwałam do klawiatury, to chciałam się Wam jeszcze pochwalić. Może zauważyłyście, że na moim pasku bocznym pojawił niedawno się banerek z wyróżnieniem za "Mapkę". A takie oto cudeńka zamówiłam sobie w Marmad, za otrzymany w ramach nagrody bon:


Jest tu malachit, lapis lazuli, perły i przede wszystkim krzemień pasiasty! Od dawna robiłam podchody do tego sklepu, bo nikt na naszym rynku nie ma tak bogatej oferty tego cudnego kamienia, a teraz trafiła się wspaniała okazja. Na razie poczekają sobie trochę w woreczkach, ale jak złapię trochę wolnego czasu to już wiem, co z nich powstanie :)
A w ogródku wreszcie wiosna - mocno spóźniona w tym roku i to jest głównym powodem mojego deficytu czasowego:
Zakwitły już czereśnie:


Pszczółki pracują wytrwale. Może coś z tego będzie, bo ostatnie lata jakoś im nie sprzyjały. Owoców starczało tylko dla szpaków ;-)


Koreanka będzie miała w tym roku mnóstwo szyszek (rok temu nie było ani jednej). Oto kwiaty żeńskie (później wyrosną z nich piękne granatowe szyszeczki):


I męskie (będą miały mnóstwo pyłku):


I coś co nie zdarza się często -  kwiaty męskie i żeńskie razem na jednej gałązce:


A na grządce moje miniaturowe różaneczniki wreszcie zaczynają kwitnąć. Zazwyczaj robiły to wcześniej, ale tym razem trochę się spóźniają:


Pierwiosnek też dopiero zaczyna rozwijać kwiatostany. Nie mam pewności, czy to wyniosły czy lekarski, może uda mi się go wreszcie oznaczyć jak w pełni rozkwitnie:


Za to tulipany już w pełnej krasie:


I moje ulubione szafirki. To chyba jedyne z kwiatów cebulowych, których mi nic nie zjada:


Tak, wiem. Tam z tyłu to mlecze (przepraszam, mniszki lekarskie), czyli chwasty, ale tak pięknie komponują się z łanem szafirków, że wyrwę je dopiero jak przekwitną. Łąka żółta od mleczy to jeden z piękniejszych widoków budzącego się wiosną życia. Byle zdążyć ją skosić zanim przemienią się w dmuchawce ;-)

13 komentarzy:

  1. Piękny kolor naszyjnika, jest niezwykle elegancki i na pewno będzie pasował do wielu stylizacji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to taki uniwersalny i kolor i fason, a w tym kolorze zakochałam się jakiś rok temu :)

      Usuń
  2. To i tak dobrze, że miałas czas na szydełko. Ja przepadłąm w ogrodzie na dobre ;) I też uwielbiam złote łany mleczy czy tam mniszków. Trawę skoszę jakoś, zaraz, jeszcze się nacieszę tymi małymi sloneczkami. I nie, to nie jest wymówka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szydełko zawsze znajdzie się czas.Ja dziergam głównie wieczorami, kiedy "normalni" ludzie oglądają telewizję, albo gdy na coś czekam - większość tego naszyjnika powstało jak czekałam na córkę na basenie.
      A mlecze uwielbiałam zawsze. Na trawniku to ich tyle nie ma (więcej stokrotek), ale ja wychowałam się dwa kroki od krakowskich Błoń, możesz sobie wyobrazić te 48 ha łąki na wiosnę?

      Usuń
    2. Bezmiar wiosennego szczęścia :D

      Usuń
  3. Naszyjnik śliczny, ja się bardzo w szarościach lubuję :-) Znam też z autopsji postanowienia typu "nie kupię nowych póki nie wyczerpię zapasów", ale to zwykle pęka, jak tylko dostrzegę jakieś cudne nowości... I potem leży toto w szufladzie, i czeka na napływ weny.... Za to ogrodu Ci zazdroszczę, przepiękny!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie ta szarość jest piękna (uwielbiam ten kolor koralików). Z tymi postanowieniami to niestety tak jest. Ja też pewnie pęknę prędzej czy później, ale na razie trzymam się dzielnie. A ogród... na szerszym planie niestety nie prezentuje się już tak imponująco ;-)

      Usuń
  4. Naszyjnik jest super, no i co najważniejsze: na tyle uniwersalny, że prawie do wszystkiego będzie pasować :) A w ogrodzie masz same cuda (szafirków zazdroszczę) - mój składa się póki co wyłącznie z trawy, drzew i tego co się samo zasieje (muszę się kiedyś za niego zabrać, ale ilość pracy jest przerażająca) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Naszyjnik faktycznie uniwersalny i dobrze się nosi ;-)
      Mój ogród też w przeważającej części składa się z trawy i kretów (na zdjęciu czereśni widać fragment), drzewa dopiero sadzę, bo 10 lat temu była tu tylko łąka, w dodatku podmokła (!) Mam mnóstwo pomysłów i ambitnych planów, niestety czasu i zdrowia starcza jedynie na malutki tego procencik. Dlatego pokazuję tylko zdjęcia makro, bo szerszy plan nie nadaje się raczej do pokazania :)

      Usuń
  5. Świetny naszyjnik Agatko,kolor uniwersalny ,pasujący chyba do wszystkiego,czyli coś dla mnie.
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ tu pięknie ... w Twoim ogrodzie :D Też właśnie utknęłam w połowie naszyjnika bo mi koralików zbrakło, więc łączę się z Tobą w bólu ale chyba większość z nas ma podobną sytuację choć raz za sobą. Naszyjnik na pewno Ci się przyda do jakiegoś wisiora. Warto mieć w swoich zasobach coś uniwersalnego :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba, niestety to tylko malutkie poletko, ale wiosenne kwiaty cebulowe robią wrażenie. W połowie pracy utknęłam nie raz, tu najbardziej boli, że to tylko 10 koralików, ale cóż, muszę to jakoś przeżyć ;-) Dzięki temu mam nowy naszyjnik :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger