A ja znowu plotę pająki...
Moja córka postanowiła zrobić na prezent urodzinowy dla koleżanki Łapacz Snów i zamówiła sobie do niego pajączka. Podobnego do tych z jej bransoletki. A właściwie to miał być podobny do tygrzyka paskowanego. No to zrobiłam:
Moja córka postanowiła zrobić na prezent urodzinowy dla koleżanki Łapacz Snów i zamówiła sobie do niego pajączka. Podobnego do tych z jej bransoletki. A właściwie to miał być podobny do tygrzyka paskowanego. No to zrobiłam:
Jest trochę większy od tamtych i podobno wygląda jadowicie :)
Hmm... Czy zauważyłyście, że kolaże są zaraźliwe?
Pierwsze zdjęcia zrobiłam przy sztucznym świetle:
Hmm... Czy zauważyłyście, że kolaże są zaraźliwe?
We wtorek rano była jednak tak piękna pogoda, że załapał się jeszcze na sesję w plenerze:
Oto zamaskowany w ogniku czai się na swoją ofiarę:
Na jałowcu zdecydowanie za bardzo rzucał się w oczy:
I odrobina romantyzmu - z jedną z ostatnich róż w tym sezonie:
Tym razem odwłok zrobiłam z plastikowego koralika w kolorze bursztynu, głowotułów z koralików TOHO 11/0 i 8/0 w kolorze Matte-Color Dark Copper, a nogi to Bugle 3mm Metalic Iris Brown i TOHO 11/0 Inside-Color Jonquil/Burnt Orange Lined oczywiście na mosiężnych drucikach. Tym razem obyło się bez ofiar :)
Powiem coś jeszcze - to nie ostatni pająk. Niebawem możecie oczekiwać kolejnego!
Chciałam jeszcze tylko pokazać, jak tygrzyk zaprezentował się na łapaczu snów, ale po tym, co działo się wczoraj u mnie nie mogę o tym nie opowiedzieć. Wczoraj wieczorem córka kończyła swoje dzieło. I wiecie do jakiego wniosku doszłam? Że mój proces twórczy przebiega w idealnym porządku. Bo wczoraj wyglądało to tak: cała moja kolekcja drewnianych koralików zajmowała kanapę, stół szczelnie zaścielony był piórkami. Nie wolno było dmuchać, wykonywać gwałtownych ruchów i nawet nie chcę myśleć co by było, gdyby ktoś kichnął. W "wolnych" miejscach czaiły się sznurki, nitki i wypalarka do drewna. Pomiędzy tym wszystkim krążyła moja córka rzucając co chwilę pytania w stylu: "mamo, nie wiesz gdzie położyłam igłę (sznurek, koralik, piórko...)?" Pozostali domownicy pękali ze śmiechu, starając się przy tym nie robić wiatru :) Po prostu Sajgon czystej wody. Ale efekt końcowy chyba wart tego zamieszania. Prezentuję więc łapacz snów autorstwa mojej córki:
Obiekt bardzo krnąbrny przy fotografowaniu. Chyba sporo snów musi mi się po chałupie plątać, bo ani na moment nie chciał znieruchomieć i cały czas się kręcił :)
No to lecę łapać za odkurzacz, by spacyfikować te resztki piórek, które mi jeszcze wszędzie latają :)
A tak w ogóle to czytając wasze komentarze do posta z pajączkową bransoletką doszłam do wniosku, że biżuteria odpowiednio dobrana do okoliczności mogłaby być niezłym środkiem terapeutycznym przy leczeniu różnych fobii :) No bo większość z was pisze, że nie lubi pająków, albo wręcz się ich boi, ale te na bransoletce to by chętnie na rękach nosiła.
Oto zamaskowany w ogniku czai się na swoją ofiarę:
Na jałowcu zdecydowanie za bardzo rzucał się w oczy:
I odrobina romantyzmu - z jedną z ostatnich róż w tym sezonie:
Tym razem odwłok zrobiłam z plastikowego koralika w kolorze bursztynu, głowotułów z koralików TOHO 11/0 i 8/0 w kolorze Matte-Color Dark Copper, a nogi to Bugle 3mm Metalic Iris Brown i TOHO 11/0 Inside-Color Jonquil/Burnt Orange Lined oczywiście na mosiężnych drucikach. Tym razem obyło się bez ofiar :)
Powiem coś jeszcze - to nie ostatni pająk. Niebawem możecie oczekiwać kolejnego!
Chciałam jeszcze tylko pokazać, jak tygrzyk zaprezentował się na łapaczu snów, ale po tym, co działo się wczoraj u mnie nie mogę o tym nie opowiedzieć. Wczoraj wieczorem córka kończyła swoje dzieło. I wiecie do jakiego wniosku doszłam? Że mój proces twórczy przebiega w idealnym porządku. Bo wczoraj wyglądało to tak: cała moja kolekcja drewnianych koralików zajmowała kanapę, stół szczelnie zaścielony był piórkami. Nie wolno było dmuchać, wykonywać gwałtownych ruchów i nawet nie chcę myśleć co by było, gdyby ktoś kichnął. W "wolnych" miejscach czaiły się sznurki, nitki i wypalarka do drewna. Pomiędzy tym wszystkim krążyła moja córka rzucając co chwilę pytania w stylu: "mamo, nie wiesz gdzie położyłam igłę (sznurek, koralik, piórko...)?" Pozostali domownicy pękali ze śmiechu, starając się przy tym nie robić wiatru :) Po prostu Sajgon czystej wody. Ale efekt końcowy chyba wart tego zamieszania. Prezentuję więc łapacz snów autorstwa mojej córki:
Obiekt bardzo krnąbrny przy fotografowaniu. Chyba sporo snów musi mi się po chałupie plątać, bo ani na moment nie chciał znieruchomieć i cały czas się kręcił :)
No to lecę łapać za odkurzacz, by spacyfikować te resztki piórek, które mi jeszcze wszędzie latają :)
A tak w ogóle to czytając wasze komentarze do posta z pajączkową bransoletką doszłam do wniosku, że biżuteria odpowiednio dobrana do okoliczności mogłaby być niezłym środkiem terapeutycznym przy leczeniu różnych fobii :) No bo większość z was pisze, że nie lubi pająków, albo wręcz się ich boi, ale te na bransoletce to by chętnie na rękach nosiła.
Jestem pełna podziwu dla pajączków, są po prostu cudowne! A łapacz snów fantastyczny!
OdpowiedzUsuńDziękuję! W imieniu swoim i córki :)
UsuńPająki jak żywe;) Na szczęście się nie ruszają:D A łapacz snów świetny - zdolną masz Córcię, no i widać po Kim talent odziedziczyła;)
OdpowiedzUsuńNo faktycznie, ruchomych jeszcze nie wymyśliłam :) A łapacz snów to świetny pomysł na prezent.
UsuńDzięki!
Łapacz snów - coś pięknego :) Córcia zdolna po mamie. A pająk ? nie potrafię nawet nic napisać bo zaparło mi dech i rozum stanął. Śliczny
OdpowiedzUsuńMiło mi, że podobają się wam moje pajączki :)
UsuńDziękuję w imieniu swoim i córki :)
Ten pająk jest obłędny, łapacz snów - byle tych kolorowych, niech pajączkowi na pożarcie dostarczy karmy, a my się go bać nie będziemy. Jest boski, no córcia miała świetny pomysł na jego wykonanie, a z tą terapią to jest myśl.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Według indiańskiej tradycji taki łapacz miał "filtrować" sny i przepuszczać tylko te dobre, a wyłapywać koszmary itp., które mam nadzieję posmakują pajączkowi :)
UsuńPozdrawiam :)
Robisz te owadziska - przepięknie. Pająki są megastycznie piękne i jakie milusie
OdpowiedzUsuńTo nie owadziska, tylko pajęczaki ;-) Na owadziska też może kiedyś przyjdzie czas :)
UsuńCzy one są milusie, to nie wiem, ale dziękuję :)
pająki jak żywe, naprawdę śliczne jeżeli tak można powiedzieć o pająkach ;)
OdpowiedzUsuńPewnie, że można. W końcu to, że jadowite nie musi im urody ujmować :)
UsuńMiłość do pająków widoczna jak na dłoni :-). Piękny pająk, jak żywy - szczególnie na zdjęciach w plenerze :-).
OdpowiedzUsuńŁapacz snów jest fascynujący, świetne wykonanie! Ale jesteście zdolne :-)
Takimi pająkami rzeczywiście można leczyć fobie :-)
Hmm, takie to już te moje dzieci, jedna smoki, druga pająki, tylko trzecia pod tym względem w miarę normalna, bo niedawno przerzuciła się z biedronek na sówki ;-)
UsuńW każdym razie dziękujemy obie :)
Ale super pajączki a i łapać snów piękny :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPająk jest świetny :) a córka to widać po kim talent odziedziczyła :)))
OdpowiedzUsuńTygrzyki paskowane spotkałam kiedyś "w realu", niedaleko zamku w Niedzicy była ich cała masa. Na początku prawie zeszłam na zawał, bo to nie takie malutkie pajączki :) ale po chwili latałam koło nich z aparatem, świetnie wychodzą na zdjęciach :)
Dzięki wielkie :)
UsuńStosunkowo często spotykam te pająki u siebie w ogrodzie, ale raczej niewielkie egzemplarze.
Przypomniała mi się broszka mojej mamy - jak byłam mala, to się jej bałam, potem koniecznie chciałam mieć. Kształt ten sam, tylko nóżki były z metalu i czerwony odwłok. Co z nią się stało ? Niestety nie wiem.
OdpowiedzUsuńŁapacz snów rewelacyjny - cóż, proces twórczy ma prawo być bałaganiarski, jeśli tylko efekty sa tak wspaniale :)
No, popatrz dawniej niezbyt chętnie sięgano po tak niekonwencjonalne tematy w biżuterii, więc gdybyś tę broszkę znalazła, to bez wątpienia byłby biały kruk :)
UsuńProces twórczy, szczególnie w wykonaniu moich dzieci jest zawsze mocno bałaganiarski, ale ja już przywykłam ;-)
wiesz Agatko pająków się panicznie boję a te są bardzo sympatyczne - buziaki śle Marii
OdpowiedzUsuńNo, jak pisałam: arachnoterapia ;-)
UsuńO rzesz, jak żywy :) Oj nie lubię pająków, nie lubię. Ale Twój to najpiękniej i najwierniej wykonana obrzydliwość jaką w życiu widziałam. To był komplement :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Nie sądziłam, że moje pajączki będą się cieszyły taką popularnością :)
Usuńsuper :) z ten łapacz snów - genialny!
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńNiesamowite, jak prawdziwy. Wracam do góry jeszcze popatrzeć :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuń