wtorek, stycznia 28, 2014

Koraliki, koraliki...

W tym momencie to one głównie opanowały mój "warsztat". Tym bardziej, że tym warsztatem najczęściej jest tacka (z koralikami) rozłożona na kolanach...
A tak to się zaczęło:
Kilka lat temu, kiedy mój stopień koralikowego zaawansowania pozwalał co najwyżej na produkcję prostych bransoletek, natrafiłam na blogu Pasartu na kurs sznurów szydełkowo-koralikowych autorstwa Weroniki Kaczor - Weraph. Wtedy nagle zrozumiałam... nie, nie jak to się robi, tylko po co. Wcześniej wielokrotnie widziałam rysuneczki przedstawiające technikę ich wykonania, ale nie zaprzątałam sobie nimi głowy, bo nie potrafiłam wyobrazić sobie do czego mogłabym to wykorzystać. Dopiero, kiedy zobaczyłam, jakie cuda robi Weronika - doznałam olśnienia. Natychmiast wyszperałam z zapasów jakieś kordonki, koraliki, szydełko i zabrałam się do dzieła. Kurs okazał się bardzo przejrzyście napisany, a technika banalnie prosta, nie miałam więc najmniejszych problemów z jej opanowaniem. Kolejne bransoletki dziergały się jedna po drugiej i do dziś jest to jedno z ulubionych moich zajęć, żeby jeszcze koraliki chciały się same nawlekać...

Oto mały wycineczek moich zmagań w tym temacie:

Również z kursów Weroniki nauczyłam się:
wyplatania wachlarzy,

oplatania kulek,

kaboszonów

i rivoli

W końcu zmierzyłam się również z wzorami Ewy Kovacs, które kiedyś wydawały mi się czystą abstrakcją:

Z czasem zaczęłam coraz więcej improwizować i wymyślać własne wzory,
np ten naszyjnik:

czy ten pierścionek

Nie sposób w jednym poście pokazać wszystkiego, dlatego zapraszam do mojej galerii na G+.

Tu miałam skończyć, ale jeszcze trochę ponudzę... Do tej pory nie byłam świadoma ile mam już tego wszystkiego do pokazania. Powinnam była tego bloga założyć co najmniej rok temu, a tak muszę teraz nadrabiać zaległości. Początkowo myślałam, że w jednym poście przedstawię moje dotychczasowe dokonania i przejdę do aktualności, ale okazało się, że tak się nie da... Zbyt dużo tego, a skoro już zaczęłam, to przecież muszę skończyć. Nowości czekają niecierpliwie na prezentację dlatego przyspieszam. Będzie post za postem, dopóki się nie odrobię.

2 komentarze:

  1. Ja dopiero zaczynam zabawę z koralikami, tymi malutkimi. Siedzę nad nimi kilka wieczorów, a efekt pracy raczej niedługi :) Sporo prucia, poprawiania. Na razie nie mam co pokazać na blogu :(
    Podziwiam Twoje prace i pomysłowość. Będę tu częściej zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zapraszam!
      A prucie i poprawianie jest zawsze, nie ma się czym przejmować ;)

      Usuń

Copyright © Z kociołka czarownicy , Blogger